czwartek, 27 września 2018

Cisza przed wyborczą burzą


      Wczorajsza sesja była wzorcowa i wzorowa. Spory owszem, były, ale nie było awantur i krzyków, które stały się już normą w tej kadencji rady. Może dlatego, że nie pojawili się dwaj, zazwyczaj bardzo emocjonalni w swoich wypowiedziach, radni. Burmistrz był wyjątkowo wyciszony i stonowany tylko przewodnicząca z lekkim roztargnieniem prowadziła obrady. Nawet radny Czerniak wycofał zarzuty pod adresem nieobecnego radnego Wesołowskiego, w sprawie nielegalnego pobierania opłat za parkowanie w pobliżu Orlinka. Obrady przebiegały sprawnie, bez zbędnych ozdobników, co nie znaczy, że było nudno. Ożywił się bardzo radny Pajdzik i z werwą drążył tematy. Naraził się, tym samym na mocne zniecierpliwienie przewodniczącej i był kilkukrotnie przywoływany do porządku. 

       Pojawiły się nawet elementy humorystyczne na koniec sesji. Jeden z mieszkańców próbował interweniować w sprawie odmowy wpisu do rejestru wyborców swojej dorosłej córki. Twierdził, że skoro przyjęto jej deklarację śmieciową, to powinna dostać  równocześnie decyzję pozytywną. Zrobiła się z tego komedia omyłek, po prostu czeski film.

     Omawiano różne problemy, począwszy od spraw bardzo poważnych, a więc wysypiska śmieci, budowy stadionu i zadłużenia z tego powodu miasta, aż do spraw lżejszych i przyjemniejszych jak przesadzanie krzaka róży alpejskiej. Zastanawiano się nad nazwaniem stadionu imieniem Ireny Szewińskiej. Przegłosowano też nazwę ulicy i mamy kolejny problem na przyszłość: ulicę Olimpijską i Polskich Olimpijczyków.

    Gdyby chociaż większość sesji tak wyglądała, tę radę można by było dobrze wspominać. A tak… szkoda słów.