Wczorajsza sesja była wzorcowa i
wzorowa. Spory owszem, były, ale nie było awantur i krzyków, które stały się
już normą w tej kadencji rady. Może dlatego, że nie pojawili się dwaj, zazwyczaj
bardzo emocjonalni w swoich wypowiedziach, radni. Burmistrz był wyjątkowo
wyciszony i stonowany tylko przewodnicząca z lekkim roztargnieniem prowadziła
obrady. Nawet radny Czerniak wycofał zarzuty pod adresem nieobecnego radnego Wesołowskiego,
w sprawie nielegalnego pobierania opłat za parkowanie w pobliżu Orlinka. Obrady
przebiegały sprawnie, bez zbędnych ozdobników, co nie znaczy, że było nudno.
Ożywił się bardzo radny Pajdzik i z werwą drążył tematy. Naraził się, tym samym
na mocne zniecierpliwienie przewodniczącej i był kilkukrotnie przywoływany do
porządku.
Pojawiły się nawet elementy
humorystyczne na koniec sesji. Jeden z mieszkańców próbował interweniować w sprawie
odmowy wpisu do rejestru wyborców swojej dorosłej córki. Twierdził, że skoro
przyjęto jej deklarację śmieciową, to powinna dostać równocześnie decyzję pozytywną. Zrobiła się z
tego komedia omyłek, po prostu czeski film.
Omawiano różne problemy, począwszy od
spraw bardzo poważnych, a więc wysypiska śmieci, budowy stadionu i zadłużenia z
tego powodu miasta, aż do spraw lżejszych i przyjemniejszych jak przesadzanie
krzaka róży alpejskiej. Zastanawiano się nad nazwaniem stadionu imieniem Ireny
Szewińskiej. Przegłosowano też nazwę ulicy i mamy kolejny problem na
przyszłość: ulicę Olimpijską i Polskich Olimpijczyków.
Gdyby chociaż większość sesji tak
wyglądała, tę radę można by było dobrze wspominać. A tak… szkoda słów.