Wielka polityka karmi się
sondażami: zamawia je, sprawdza, manipuluje nimi, a w ostateczności, gdy nie
ma na nie wpływu, bierze je pod uwagę. Mała, lokalna polityka karmi się
rankingami: zleca je, ocenia, steruje nimi, a gdy są niekorzystne i niezależne –
pomija i szybko o nich zapomina.
Zamieszczonego 14 kwietnia 2018 r. rankingu na stronie
Wspólnoty ( TU ) nie da się tak łatwo puścić w niepamięć. Zwłaszcza że
informowały o nim, w wydaniu internetowym Nowiny
Jeleniogórskie. Ranking, który sporządziło Narodowe Centrum Kultury nosi
tytuł „Jak samorządy inwestują w kulturę”, a analizie poddano wydatki, ponoszone na jej rozwój.
Badaniem objęto dwa lata, 2015 i 2016 r. a
oparto się na danych pozyskanych ze sprawozdań budżetowych przekazywanych przez
samorządy do Ministerstwa Finansów. Policzono wydatki bieżące i majątkowe
przypadające na jednego mieszkańca. Wyniki nie były dla naszego miasta korzystne.
Karpacz w kategorii gmin miejskich zajął
76 miejsce wydając 258,21 zł na osobę, tj. zaledwie 2 % budżetu gminy. Oczywiście,
porównując wszystkie 232 gminy miejskie w Polsce, jesteśmy w okolicach środka,
więc możemy twierdzić: nie jest źle.
Jednak gdy weźmiemy pod uwagę, że województwo dolnośląskie było najlepsze w
całej Polsce, a nasze miasto wyprzedził nie tylko stojący na podium
Bolesławiec, ale też Szklarska Poręba, Polanica Zdrój i wiele innych, nie
możemy mówić o dobrym samopoczuciu.
Wydatki na kulturę należą do zadań własnych
gmin i większość pieniędzy przeznaczano
w całym kraju na utrzymanie istniejących instytucji, a nie na inwestycje. Środki
wydawano na teatry, muzea, biblioteki i
ciekawe programy, a największą ich pulę skierowano do domów kultury, jednoczących lokalne społeczności.
W
naszym mieście przed laty zlikwidowano dom kultury i mimo postulatów radnych i
mieszkańców nie można się doprosić jego
powrotu. Chociaż jest budynek, w którym mógłby działać, miejscowi decydenci nie zrobili
nic w tej sprawie. Nie chodzi przecież o to, żeby budować nowoczesne centrum wiedzy na miarę
Bolesławca, ale żeby Karpaczanie nie musieli się tułać po wynajętych salach i
kawiarniach przeznaczonych dla gości z zewnątrz tylko mieli swoje stałe miejsce
spotkań.
Chyba w Karpaczu zapomniano, że władzę zdobywa się dzisiaj i
utrzymuje przy pomocy kultury, a nie przewrotów politycznych.