niedziela, 22 kwietnia 2018

Karpacz z kulturą na bakier


    Wielka polityka karmi się sondażami:  zamawia je,  sprawdza,  manipuluje nimi, a w ostateczności, gdy nie ma na nie wpływu, bierze je pod uwagę. Mała, lokalna polityka karmi się rankingami: zleca je, ocenia, steruje nimi, a gdy są niekorzystne i niezależne – pomija  i szybko o nich zapomina.

   Zamieszczonego  14 kwietnia 2018 r. rankingu na stronie Wspólnoty ( TU ) nie da się tak łatwo puścić w niepamięć. Zwłaszcza że informowały o nim, w wydaniu internetowym  Nowiny  Jeleniogórskie. Ranking, który sporządziło Narodowe Centrum Kultury nosi tytuł „Jak samorządy inwestują w kulturę”,  a analizie poddano wydatki,  ponoszone na jej rozwój. 

    Badaniem objęto dwa lata, 2015 i 2016 r. a oparto się na danych pozyskanych ze sprawozdań budżetowych przekazywanych przez samorządy do Ministerstwa Finansów. Policzono wydatki bieżące i majątkowe przypadające na jednego mieszkańca. Wyniki nie były dla naszego miasta korzystne. Karpacz w kategorii gmin miejskich zajął 76 miejsce wydając 258,21 zł na osobę,  tj. zaledwie 2 % budżetu gminy. Oczywiście, porównując wszystkie 232 gminy miejskie w Polsce, jesteśmy w okolicach środka, więc możemy twierdzić: nie jest źle.

    Jednak gdy weźmiemy pod uwagę, że  województwo dolnośląskie było najlepsze w całej Polsce, a nasze miasto wyprzedził nie tylko stojący na podium Bolesławiec, ale też Szklarska Poręba, Polanica Zdrój i wiele innych, nie możemy mówić o dobrym samopoczuciu.

   Wydatki na kulturę należą do zadań własnych gmin i  większość pieniędzy przeznaczano w całym kraju na utrzymanie istniejących instytucji, a nie na inwestycje. Środki  wydawano na teatry, muzea, biblioteki i ciekawe programy, a największą ich pulę skierowano  do domów kultury,  jednoczących lokalne społeczności. 

  W naszym mieście przed laty zlikwidowano dom kultury i mimo postulatów radnych i mieszkańców nie można się  doprosić jego powrotu. Chociaż jest budynek, w którym mógłby działać, miejscowi decydenci nie zrobili nic w tej sprawie. Nie chodzi przecież o to, żeby budować nowoczesne centrum wiedzy na miarę Bolesławca, ale żeby Karpaczanie nie musieli się tułać po wynajętych salach i kawiarniach przeznaczonych dla gości z zewnątrz tylko mieli swoje stałe miejsce spotkań.

    Chyba w Karpaczu zapomniano, że władzę zdobywa się dzisiaj i utrzymuje  przy pomocy kultury, a nie przewrotów politycznych.