Rutynowo już od lat, ostatnia sesja w
starym roku poświęcona jest budżetowi Karpacza. Podobnie będzie i teraz. Na
sesję 28 grudnia zaplanowano kilka punktów związanych z finansami miasta. Ale oprócz tego, w programie znajduje się prawdziwa
niespodzianka! Po prostu perełka, majstersztyk
robienia mieszkańców na szaro - uchwała nr 420/17. Przycupnęła sobie cichaczem
wśród innych projektów, niepozorna, nieśmiała, drżąca ze strachu, że ktoś ją
rozpozna i przykryła się długą skomplikowaną nazwą niczym płaszczem.
Przybrała miano „ …w sprawie przystąpienia
do sporządzenia studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego
miasta Karpacz”, zgromadziła wokół siebie grupkę ośmiu radnych i liczy, że
nikt z Karpaczan się nie połapie. Że
błyskawicznie zostanie przegłosowana, a potem możliwie szybko wprowadzona w czyn. W mieście tuż przed Sylwestrem turystów jest moc,
wszyscy pracują pełną parą i nawet im przez myśl nie przejdzie, jaki pasztet szykuje
wybrana „demokratycznie” rada miejska.
A my, mieszkańcy tego urokliwego
miasteczka pod Śnieżką, cieszmy się, cieszmy, ze Świąt Bożego Narodzenia , z nadchodzącego Nowego Roku i pamiętajmy, że tej radości zostały nam dwa, a może nawet trzy lata. A potem ostatnie
wolne zielone skrawki miasta zostaną zabudowane i turyści będą tu obecni tylko
przejazdem.
A później, co będzie jeszcze
później? Już nic?
Nie, nie będzie aż tak źle.
Będziemy mogli tylko przyglądać się, jak walą się w gruzy nasze nadzieje i nasz
życiowy, namacalny dorobek. Będziemy mogli westchnąć, jak Grek Zorba: Jaka piękna katastrofa!