piątek, 29 grudnia 2017

Dziewięciu tchórzy na sesji



    Sesja z 28 grudnia 2017 r. zapisze się w historii Karpacza na zawsze.  Dziewięciu radnych postanowiło otworzyć puszkę Pandory i poddać się  przyjezdnym  bogaczom.  A podnosząc ręce do góry potraktowali mieszkańców jak zbędny balast, taką nikomu niepotrzebną „wkładkę mięsną”. 

    Przebieg  45 sesji  rady miejskiej od samego początku świadczył o tym, że stawka jest wysoka.  Stan nerwowości burmistrza i przewodniczącej rady sięgał momentami  zenitu. Kto chce, może się przekonać na własne oczy na serwisie YouTube. Przez pierwszych czterdzieści minut trwania posiedzenia nie można było ustalić porządku obrad. Nie wiadomo było, który z trzech projektów uchwał dotyczących studium, będzie głosowany. 

    Z chaosu i zamieszania wyłonił się w końcu  osobliwy projekt uchwały  o symbolu 420A. Jak się okazało, urodził się dopiero 21 grudnia, tuż przed Bożym Narodzeniem.  Mało kto o nim wcześniej słyszał, bo nie był prezentowany w komisjach.  Nie pozwolono też na przedyskutowanie go na sesji – tutaj wyjątkowo zdecydowanie zachował się Tomasz Dobiecki.

    Przebieg sesji z zastosowaniem metody „na rympał” bardzo przypominał głosowanie w październiku nad zmianą planu dla pewnego ważnego przedsiębiorcy. Skoro wtedy luźne traktowanie przepisów przeszło, to i teraz przejdzie, a co?

   Burmistrz powinien być zadowolony wyników – upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu. Otwarcie studium przegłosowano po jego myśli i nikt nie  przejął się skokowo rosnącym zadłużeniem miasta. Uchwałę budżetową przyjęto bezproblemowo, a to, że komisje nie wydały opinii w terminie, po prostu zbagatelizowano. A jednak burmistrz do końca sesji był spięty i nerwowy – ciekawe, dlaczego?

 Ciekawe było też zachowanie radnych: Czego się tak bardzo bali, gdy głosowali za otwarciem studium? Utraty względów u burmistrza? Tego, że nie spojrzy na nich przychylnym okiem? Że pominie, nie zauważy, nie nagrodzi? Skąd się u nich wziął tak wysoki poziom lęku? 
Najlepiej było widać ten strach u przewodniczącej rady – składała publiczną samokrytykę, że dotychczas nie brała pod uwagę całości miasta, że myślała tylko o okręgu, w którym została wybrana. To kajanie się i bicie w piersi przypominało  do złudzenia czasy komuny…

 Do zapamiętania 

Za otwarciem wolnej drogi do dalszej zabudowy przeinwestowanego miasta  i tym samym działania na szkodę mieszkańców głosowali: Mirosław Czubak, Antoni Cyganek, Tomasz Dobiecki,  Filip Godyń, Andrzej Olszewski, Irena Seweryn, Tomasz Stanek,  Ewa Walczak i  Wojciech Wesołowski.

Na sesji nie pojawił się Tobiasz Frytz – z pewnością miał ważny powód.