Decyzje
zapadły, ale dyskusja w sprawie stadionu trwa. Czy stać miasto na inwestycję,
czy wybrano odpowiednią firmę, czy Karpacz da sobie radę z utrzymaniem stadionu?
Podobnie było z ulicą Parkową i tunelem – dzięki tej przebudowie powstał długo
oczekiwany deptak, nie bez powodu
nazywany najdroższym w Polsce. Skutki
kilku nieprzemyślanych decyzji w tej sprawie Karpacz ponosi dziś, spłacając wysoki kredyt.
Samorządowy dwutygodnik Wspólnota
opublikował świeży ranking o liderach
inwestycji i podał, które województwa i gminy należą do tych najlepszych. Wydatki
inwestycyjne przygotowano w przeliczeniu na mieszkańca na podstawie uśrednionych danych z trzech lat (2014
-2016) aby uniknąć dużych wahań wyników. Od ubiegłego roku informacje odnoszą
się do całości wydatków majątkowych. Wcześniej badano jedynie inwestycje
infrastrukturalne.
Karpacz
w tym badaniu można znaleźć pod hasłem „miasta inne”, w kategorii małych miast
lub gmin miejskich. Nasze miasto było na
14 miejscu z wydatkami na głowę mieszkańca
wynoszącymi 1337 zł. W porównaniu z
poprzednim okresem badawczym spadło o 6 miejsc ( z miejsca 8 ) i znalazło się poza pierwszą
dziesiątką. Pierwsze trzy miejsca zajęły miasta nadmorskie: Krynica, Dziwnów i
Nowe Warpno. Lider, czyli Krynica Morska zainwestował prawie 5800 zł na jednego
mieszkańca. Z miast dolnośląskich królował Świeradów Zdrój na pozycji piątej, z
wydatkami inwestycyjnymi na poziomie prawie 2 tys. zł.
Czy
takim wynikiem Karpacza należy się smucić, czy raczej z niego cieszyć? Gdy
spojrzeć na liczbę małych miast ujętych w badaniu, a było ich 586, to Karpacz
niezmiennie należy do czołówki. Dodatkowo po 2010 r. (za wyjątkiem 2014 r.) poziom
inwestycji samorządowych zaczął spadać w całej Polsce. Są już pierwsze oznaki,
według ekspertów, że w 2017 r. trend się odwróci, ale czy tak rzeczywiście się
stanie, można będzie ocenić dopiero za jakiś czas.
Problemem Karpacza nie jest więc szczupłość
zainwestowanych środków, ale ich celowość.
Porywanie się na inwestycje, których skutki paraliżują później miasto powinno być dobrze przemyślane i
przedyskutowane. Pomijam już historię obligacji miejskich, o których prawie
wszyscy zapomnieli i sprzedaż kolei linowej. Wystarczy przypomnieć sobie o planach rozwiązania korków i chaosu
komunikacyjnego w mieście. Co z nich zostało? Kosztowna proteza w postaci tunelu i dalej
zapchane miasto.
Podstawową bolączka naszego miasta jest,
przede wszystkim brak uczciwej dyskusji na spotkaniach mieszkańców i sesjach
rady miejskiej. Zamiast rozmów mamy wzorcową propagandę, jak świetnie się nam
wiedzie. I potępianie w czambuł każdego, kto ma jakieś wątpliwości. Czy tak
można działać bez końca?