niedziela, 8 października 2017

Co lepsze: inwestować dużo, czy mało?



       Decyzje zapadły, ale dyskusja w sprawie stadionu trwa. Czy stać miasto na inwestycję, czy wybrano odpowiednią firmę, czy Karpacz da sobie radę z utrzymaniem stadionu? Podobnie było z ulicą Parkową i tunelem – dzięki tej przebudowie powstał długo oczekiwany deptak,  nie bez powodu nazywany najdroższym  w Polsce. Skutki kilku nieprzemyślanych decyzji w tej sprawie Karpacz ponosi dziś,  spłacając wysoki kredyt.

      Samorządowy dwutygodnik Wspólnota opublikował  świeży ranking o liderach inwestycji i podał, które województwa i gminy należą do tych najlepszych. Wydatki inwestycyjne przygotowano w przeliczeniu na mieszkańca  na podstawie uśrednionych danych z trzech lat (2014 -2016) aby uniknąć dużych wahań wyników. Od ubiegłego roku informacje odnoszą się do całości wydatków majątkowych. Wcześniej badano jedynie inwestycje infrastrukturalne.

      Karpacz w tym badaniu można znaleźć pod hasłem „miasta inne”, w kategorii małych miast lub gmin miejskich.  Nasze miasto było na 14 miejscu z wydatkami  na głowę mieszkańca wynoszącymi  1337 zł. W porównaniu z poprzednim okresem badawczym spadło o 6 miejsc (  z miejsca 8 ) i znalazło się poza pierwszą dziesiątką. Pierwsze trzy miejsca zajęły miasta nadmorskie: Krynica, Dziwnów i Nowe Warpno. Lider, czyli Krynica Morska zainwestował prawie 5800 zł na jednego mieszkańca. Z miast dolnośląskich królował Świeradów Zdrój na pozycji piątej, z wydatkami inwestycyjnymi na poziomie prawie 2 tys. zł.

       Czy takim wynikiem Karpacza należy się smucić, czy raczej z niego cieszyć? Gdy spojrzeć na liczbę małych miast ujętych w badaniu, a było ich 586, to Karpacz niezmiennie należy do czołówki. Dodatkowo po  2010 r. (za wyjątkiem 2014 r.) poziom inwestycji samorządowych zaczął spadać w całej Polsce. Są już pierwsze oznaki, według ekspertów, że w 2017 r. trend się odwróci, ale czy tak rzeczywiście się stanie, można będzie ocenić dopiero za jakiś czas.

       Problemem Karpacza nie jest więc szczupłość zainwestowanych środków, ale ich celowość.  Porywanie się na inwestycje, których skutki paraliżują później  miasto powinno być dobrze przemyślane i przedyskutowane. Pomijam już historię obligacji miejskich, o których prawie wszyscy zapomnieli i sprzedaż kolei linowej. Wystarczy przypomnieć sobie o  planach rozwiązania korków i chaosu komunikacyjnego w mieście. Co z nich zostało?  Kosztowna proteza w postaci tunelu i dalej zapchane miasto.

     Podstawową bolączka naszego miasta jest, przede wszystkim brak uczciwej dyskusji na spotkaniach mieszkańców i sesjach rady miejskiej. Zamiast rozmów mamy  wzorcową propagandę, jak świetnie się nam wiedzie. I potępianie w czambuł każdego, kto ma jakieś wątpliwości. Czy tak można działać bez końca?