wtorek, 15 sierpnia 2017

Nagły zwrot i po przetargu



          Na stronie miasta, z datą 8 sierpnia 2017 r. ukazała się informacja podpisana przez burmistrza, że unieważnia przetarg dotyczący działki o powierzchni prawie 3 tys.m2, położonej przy ul. T. Kościuszki. Jak wynika z pisma, przyczyną był błąd formalny w publikacji wykazu i ogłoszenia o przetargu. Może nie należałoby się temu dziwić, gdyby nie brzydko pachnąca otoczka, która towarzyszyła całej sprawie. 

        Na sesji tuż przed wakacjami wałkowano sprawę sprzedaży tej działki. Był nawet apel do burmistrza i prośba o wycofanie się ze sprzedaży. Przeciwnicy transakcji stanowili jednak  mniejszość i  rada wyraziła zgodę na  upłynnienie gruntu. A potem  nie odbyły się w lipcu dwie sesje nadzwyczajne, które miały być poświęcone tej sprawie. Pojawiło się na nich zbyt mało radnych i wskutek braku kworum nie podjęto próby zmiany uchwały.  

         Tak więc 28 lipca odbył się wspomniany przetarg. Wygrała go firma deweloperska z Jeleniej Góry i stało się jasne, że kolejne apartamentowce pojawią się w miejscu gdzie rośnie las, a nie ma drogi i wszelkich cywilizacyjnych udogodnień typu woda, prąd i kanalizacja. Miasto będzie musiało ponieść spore koszty,  żeby doprowadzić instalacje i kanalizację. W dodatku pojawiły się pogłoski, że sąsiednią działkę kupił ten sam deweloper, a  przetarg nie przebiegał prawidłowo. Ale w tym wszystkim najbardziej uderzający był fakt, że burmistrz sprzedaje działkę deweloperom, a przecież niedawno gorąco się zarzekał, że chroni miasto przed takimi inwestycjami.
 
          A potem,  po nieudanych sesjach, na przełomie lipca i sierpnia odbyły się znacznie bardziej udane spotkania z gestorami turystyki i mieszkańcami. To na drugim z nich, ku ogólnemu zaskoczeniu okazało się, że sprzedaży jednak nie będzie. Dobrze, że ktoś pomyślał i udało się znaleźć błąd w obwieszczeniu. Dzięki temu fala narastającego oburzenia na politykę przestrzenną w mieście została chwilowo powstrzymana. Burmistrz uratował twarz i nie będzie musiał gęsto się tłumaczyć z podjętych decyzji. Na razie rozsądek i przedwyborcze kalkulacje zwyciężyły. Nie wiadomo tylko, na jak długo.

        Przy okazji tej historii wrócił temat udziału radnych w komisjach przetargowych. Czy wycofanie ich obecności   było rzeczywiście dobrym pomysłem?