Na stronie miasta, z datą 8 sierpnia
2017 r. ukazała się informacja podpisana przez burmistrza, że unieważnia
przetarg dotyczący działki o powierzchni prawie 3 tys.m2, położonej
przy ul. T. Kościuszki. Jak wynika z pisma, przyczyną był błąd formalny w publikacji
wykazu i ogłoszenia o przetargu. Może nie należałoby się temu dziwić, gdyby nie
brzydko pachnąca otoczka, która towarzyszyła całej sprawie.
Na sesji tuż przed wakacjami wałkowano
sprawę sprzedaży tej działki. Był nawet apel do burmistrza i prośba o wycofanie
się ze sprzedaży. Przeciwnicy transakcji stanowili jednak mniejszość i rada wyraziła zgodę na upłynnienie gruntu. A potem nie odbyły się w lipcu
dwie sesje nadzwyczajne, które miały być poświęcone tej sprawie. Pojawiło
się na nich zbyt mało radnych i wskutek braku kworum nie podjęto próby zmiany
uchwały.
Tak więc 28 lipca odbył się wspomniany
przetarg. Wygrała go firma deweloperska z Jeleniej Góry i stało się jasne, że kolejne apartamentowce pojawią się w
miejscu gdzie rośnie las, a nie ma drogi i wszelkich cywilizacyjnych
udogodnień typu woda, prąd i kanalizacja. Miasto będzie musiało ponieść spore
koszty, żeby doprowadzić instalacje i
kanalizację. W dodatku pojawiły się pogłoski, że sąsiednią działkę kupił ten
sam deweloper, a przetarg nie przebiegał
prawidłowo. Ale w tym wszystkim
najbardziej uderzający był fakt, że burmistrz sprzedaje działkę deweloperom, a
przecież niedawno gorąco się zarzekał, że chroni miasto przed takimi
inwestycjami.
A potem, po nieudanych sesjach, na przełomie lipca i
sierpnia odbyły się znacznie bardziej udane spotkania z gestorami turystyki i
mieszkańcami. To na drugim z nich, ku ogólnemu zaskoczeniu okazało się, że sprzedaży
jednak nie będzie. Dobrze, że ktoś pomyślał i udało się znaleźć błąd w
obwieszczeniu. Dzięki temu fala narastającego oburzenia na politykę przestrzenną
w mieście została chwilowo powstrzymana. Burmistrz uratował twarz i nie będzie
musiał gęsto się tłumaczyć z podjętych decyzji. Na razie rozsądek i
przedwyborcze kalkulacje zwyciężyły. Nie wiadomo tylko, na jak długo.
Przy okazji tej historii wrócił temat
udziału radnych w komisjach przetargowych. Czy wycofanie ich obecności było
rzeczywiście dobrym pomysłem?