Przed paroma dniami Wojewódzki
Sąd Administracyjny w Krakowie ogłosił wyrok i oświadczył, że Zakopane bezpodstawnie pobierało opłatę
miejscową. Stwierdził, że uchwała Rady Miasta w Zakopanem jest wadliwa, że
nie ma podstaw do pobierania tej daniny,
bo powietrze w mieście jest zanieczyszczone. Urząd Miasta musi
zwrócić 300 zł kosztów sądowych turyście, który złożył skargę. Wyrok jest jeszcze
nieprawomocny i przysługuje od niego odwołanie. Gdy się uprawomocni, każdy turysta,
posiadający dowód wpłaty będzie mógł zażądać w Urzędzie zwrotu określonej sumy.
Prawnik Zakopanego już zapowiedział, że
władze będą odwoływały się do NSA. Tymczasem zdaniem przedstawicieli Fundacji „Prawnicy
dla ziemi”, która energicznie włączyła się w sprawę, wcale nie chodzi o to, żeby miasto ponosiło straty na opłacie
miejscowej, ale żeby aktywnie zaczęło działać na rzecz poprawy jakości powietrza w mieście. Burmistrz się broni i
twierdzi, że miasto stawia na ciepłownictwo geotermalne, oferuje dopłaty do
wymiany pieców oraz obniża podatki od nieruchomości dla tych, którzy na wymianę
się zdecydują. Tyle, że są to działania podjęte dopiero w ostatnim czasie i
efektów jeszcze nie widać.
Miejscowości takie jak Zakopane i Karpacz, po spełnieniu określonych warunków ( m.in. klimatycznych) mogą
pobierać opłatę miejscową. Stanowi ona duży zastrzyk dla miejskiej kasy, a największe wpływy z tego
tytułu odnotowywane są w czasie wakacji. Jej wysokość jest ustalana przez radę
miasta: w Zakopanem wynosi 2,00 zł, a w
Karpaczu 2,17 zł za każdego turystę przebywającego w mieście ponad dobę.
Warunki klimatyczne, niezbędne do
pobierania opłaty miejscowej szczegółowo określa Prawo o ochronie środowiska. Te warunki, badane w dużych strefach i
podawane raz w roku wiosną są zmienne. Wiadomo też, że w Karpaczu jakość
powietrza w dolnej części miasta pozostawia bardzo wiele do życzenia. Tylko
mieszkańcy i turyści z Karpacza Górnego mogą spać spokojnie.
Precedensowa sprawa pod Tatrami może być zaraźliwa i dotrzeć w Karkonosze.
Teraz latem nikt o tym nie myśli, ale jesienią problem wróci. Czy wystarczy tym
razem udawanie władz miasta, że wszystko jest w normie? Co się stanie, jak
Karpacz trafi na dociekliwego i nieustępliwego turystę tak, jak to było w
Zakopanem?