wtorek, 18 lipca 2017

Karpacz wśród gminnej arystokracji



     Wczoraj samorządowa Wspólnota opublikowała ranking najbogatszych gmin ( TUTAJ ). Nasze miasto znalazło się w 2016 r. wśród finansowej arystokracji , do której zaliczono 43 gminy w Polsce. Jak to obliczono? Bardzo prosto – dzieląc dochody gminy przez ilość mieszkańców. Przy obliczaniu dochodów na mieszkańca pominięto dotacje celowe ponieważ zaburzają one wyniki, a nie mają związku z rzeczywistym wzrostem zamożności. Po  kilku korektach ( dotyczących m.in. janosikowego ) otrzymano interesujące, porównywalne dane.

   Według rankingu, arystokratą samorządowym jest ta gmina, w której dochód na jednego mieszkańca jest wyższy od 5 tys. zł. Ranking jest prowadzony od 2001 roku i Karpacz zajmował w nim różne, raczej wysokie pozycje. W tym roku, wśród miasteczek znalazł się na miejscu siódmym z dochodem na mieszkańca  wynoszącym 5994,54 zł.  Był na pierwszym miejscu na Dolnym Śląsku, na dalszych miejscach uplasował się Świeradów Zdrój i Bogatynia. Palmę pierwszeństwa dzierży Krynica Morska z dochodem ponad 14 tys. zł. na mieszkańca.

     Oczywiście trzeba się cieszyć, ale gdy porówna się ostatnie pięć lat, to nastąpił spadek Karpacza w rankingu. W 2015 i 2014 r. Karpacz był na czwartej pozycji, a w 2013 i 2012 r. na szóstej.  Trudno też wskazać, gdzie to bogactwo się kryje. Na pewno w skład naszego bogactwa wchodzi  Śnieżka, Karkonosze i Park Narodowy, ale jest to majątek trudny do zmierzenia i policzenia. To dzięki nim przyjeżdżają do nas turyści i Karpacz się bogaci. Jednak gdy przyjrzeć się samemu miastu, to trudno wobec niego użyć słowa, że jest „arystokratyczne”, czyli najlepsze. Raczej słowo „gminne” kojarzące się z pospolitością jest bardziej odpowiednie. Wystarczy tylko spojrzeć na centrum, żeby wiedzieć, że należymy raczej do „elity”, której słoma z butów wystaje. I  co z tego, że mamy pieniądze, jak nie potrafimy ich dobrze wykorzystać.

   Pięknym symbolem naszej gminnej  kultury był niedawno postawiony przed Tesco na wjeździe do miasta olbrzymi kontenerowy stojak na reklamy. Władze miasta oczywiście nie reagowały. Dopiero prześmiewcza, facebookowa akcja, że „Burmiszcz” i radni turystów „witajo” spowodowała, że  stojak się rozpłynął. Ciekawe, w którym miejscu ponownie wypłynie i zachwyci swoim czarem.

  Tak, jesteśmy podobno bogaci, ale wygląd naszego miasta przeczy temu twierdzeniu. W prawie każdym miejscu „pospolitość skrzeczy”. Trzeba jeszcze  poczekać, nie tylko na zmianę władz, ale na zmianę generacji. Powiedzenie, że „frak dobrze leży dopiero w trzecim pokoleniu” pasuje do Karpacza jak ulał.