Presja ma sens!
Dobrze zorganizowani, aktywni mieszkańcy Kostrzycy spowodowali, że budowa
spalarni odpadów przy wysypisku śmieci została zastopowana. Jak wyjaśnia powiatowy inspektor nadzoru budowlanego
( TUTAJ ), został naruszony projekt inwestycji i prace zostały wstrzymane. Po pozytywnym zaopiniowaniu projektu zamiennego, prace
będą mogły być kontynuowane. Najprawdopodobniej budowa spalarni zostanie
przesunięta o około trzy miesiące. Czy zostanie oddana do użytku?
Bardzo pozytywnie wypowiada się o niej
Witold Szczudłowski, dyrektor Związku Gmin Karkonoskich, a niegdyś
wiceburmistrz Karpacza. Podobnie jak
radny Karpacza Tomasz Dobiecki i nasz obecny burmistrz Radosław Jęcek. Ich
głosy zgodnie współbrzmiały z wypowiedziami inwestorów i wzajemnie się uzupełniały
na sesji rady miejskiej Karpacza w kwietniu. Można i należy się wsłuchać w
kuriozalne wypowiedzi, bo zbyt mało osób jeszcze wie, jaki leczniczy klimat i zdrowe
powietrze niebawem zawiśnie nad Karpaczem. ( TUTAJ, w trzeciej godzinie trwania
sesji).
Wielka
szkoda, że nie zaproszono nikogo z mieszkańców Kostrzycy, którzy znają
szczegóły tej bulwersującej sprawy.
Można odnieść wrażenie, że przedstawiciele okolicznych władz próbują za
wszelką cenę wyciszyć głosy oburzenia i udawać dalej, że spalarnia nikomu nie
zaszkodzi. Awaria jest bagatelizowana i przedstawia się ją jako chwilowe
zadymienie powstałe podczas spalania trocin przy próbnym rozruchu. Skąd, w
takim razie smród i gryzący dym oraz opalenie części komina? Nawiasem mówiąc
komina, który ma zaledwie 15 m
wysokości!
Jest
wiele rzeczy do wyjaśnienia opinii publicznej w Karpaczu i we wszystkich
karkonoskich gminach. Na przykład, wyświetlenie ciekawej historii spółki,
która inwestuje w Kostrzycy i jej dotychczasowych dokonań. „Interesujący
inaczej” jest też projekt inwestycji, jedyny w swoim rodzaju - dotychczas nie zbudowano w Polsce i w
Europie ani jednej, podobnej spalarni. Lokalne władze wykorzystają okazję do pokazania "prototypowego,
unikalnego rozwiązania”, a mieszkańcy i turyści będą mogli się poczuć jak króliki doświadczalne. Na dodatek,
taka spalarnia jest jak nienasycony smok. Żeby zaspokoić jej potrzeby nie
wystarczą śmieci z Jeleniej Góry i okolic. Trzeba je będzie zwozić z innych
miejscowości Dolnego Śląska.
Umieścić spalarnię w sercu Karkonoszy - takiego
prezentu dla Karpacza nawet największy wróg by nie wymyślił! A zachwalają go
przecież przedstawiciele i równocześnie mieszkańcy naszego miasta. Z pewnością „ucieszą się” z tego pomysłu
deweloperzy, którzy wiją sobie wygodne gniazdka w Karpaczu i liczą na sowite
zyski.
Z mieszkańcami miasta na razie nikt nie
rozmawiał. Dopóki Karpaczanie będą bierni,
nikt się z nimi nie będzie liczył. Mało tego – będzie ich (czyli nas )
lekceważył. Czas najwyższy, by wziąć przykład z mieszkańców Kostrzycy.