niedziela, 21 maja 2017

Śmierdząca sprawa - gryząca chmura pod Śnieżką



        Presja ma sens! Dobrze zorganizowani, aktywni mieszkańcy Kostrzycy spowodowali, że budowa spalarni odpadów przy wysypisku śmieci została zastopowana.  Jak wyjaśnia powiatowy inspektor nadzoru budowlanego ( TUTAJ ), został naruszony projekt inwestycji i prace zostały wstrzymane. Po  pozytywnym zaopiniowaniu projektu zamiennego, prace będą mogły być kontynuowane. Najprawdopodobniej budowa spalarni zostanie przesunięta o około trzy miesiące. Czy zostanie oddana do użytku? 

        Bardzo pozytywnie wypowiada się o niej Witold Szczudłowski, dyrektor Związku Gmin Karkonoskich, a niegdyś wiceburmistrz Karpacza.  Podobnie jak radny Karpacza Tomasz Dobiecki i nasz obecny burmistrz Radosław Jęcek. Ich głosy zgodnie współbrzmiały z wypowiedziami inwestorów i wzajemnie się uzupełniały na sesji rady miejskiej Karpacza w kwietniu. Można i należy się wsłuchać w kuriozalne wypowiedzi, bo zbyt mało osób jeszcze wie, jaki leczniczy klimat i zdrowe powietrze niebawem zawiśnie nad Karpaczem. ( TUTAJ, w trzeciej godzinie trwania sesji).
 
        Wielka szkoda, że nie zaproszono nikogo z mieszkańców Kostrzycy, którzy znają szczegóły tej bulwersującej sprawy.  Można odnieść wrażenie, że przedstawiciele okolicznych władz próbują za wszelką cenę wyciszyć głosy oburzenia i udawać dalej, że spalarnia nikomu nie zaszkodzi. Awaria jest bagatelizowana i przedstawia się ją jako chwilowe zadymienie powstałe podczas spalania trocin przy próbnym rozruchu. Skąd, w takim razie smród i gryzący dym oraz opalenie części komina? Nawiasem mówiąc komina, który ma zaledwie 15 m wysokości! 

       Jest wiele rzeczy do wyjaśnienia opinii publicznej w Karpaczu i we wszystkich karkonoskich gminach. Na przykład, wyświetlenie ciekawej historii spółki, która inwestuje w Kostrzycy i jej dotychczasowych dokonań. „Interesujący inaczej” jest też projekt inwestycji, jedyny w swoim rodzaju  - dotychczas nie zbudowano w Polsce i w Europie ani jednej, podobnej spalarni. Lokalne władze  wykorzystają okazję do pokazania "prototypowego, unikalnego rozwiązania”, a    mieszkańcy i turyści   będą mogli się poczuć jak króliki doświadczalne. Na dodatek, taka spalarnia jest jak nienasycony smok. Żeby zaspokoić jej potrzeby nie wystarczą śmieci z Jeleniej Góry i okolic. Trzeba je będzie zwozić z innych miejscowości Dolnego Śląska. 

        Umieścić spalarnię w sercu Karkonoszy - takiego prezentu dla Karpacza nawet największy wróg by nie wymyślił! A zachwalają go przecież przedstawiciele i równocześnie mieszkańcy naszego miasta.  Z pewnością „ucieszą się” z tego pomysłu deweloperzy, którzy wiją sobie wygodne gniazdka w Karpaczu i liczą na sowite zyski.  

        Z mieszkańcami miasta na razie nikt nie rozmawiał. Dopóki Karpaczanie będą bierni,  nikt się z nimi nie będzie liczył. Mało tego – będzie ich (czyli nas ) lekceważył. Czas najwyższy, by wziąć przykład z mieszkańców Kostrzycy.