niedziela, 23 kwietnia 2017

Pomysły z piekła rodem na Izbicy mogą powrócić...



    Dokładnie trzy dni temu Radio Wrocław poinformowało, że budowa stacji narciarskiej w Kowarach w tym roku najprawdopodobniej się  nie rozpocznie. Z terenu przyszłych nartostrad i wyciągów wycięto drzewa, spółka otrzymała wszelkie pozwolenia – nic, tylko zaczynać. Pełnomocnik spółki jednak oświadczył, że nie może podać dokładnej daty rozpoczęcia inwestycji, bo  brakuje środków finansowych. Dodał, że w ciągu maksymalnie dwóch lat będzie pełna jasność w tej sprawie. Całość robót realizowanych na zboczach Sulicy i Czoła powinna się zamknąć w granicach 120 – 150 mln zł.
      Rok wcześniej miasto Kowary sprzedało swoje udziały prywatnej spółce pod nazwą „Stacja sportów zimowych i paralotniarstwa”, w której po 50 procent udziałów znalazło się w rękach  dwóch osób: Józefa Pilcha i Adama Woźniaka. Jak przewidywała wtedy Burmistrz Kowar w wypowiedzi dla Nowin Jeleniogórskich, prace ziemne powinny rozpocząć się maju lub czerwcu 2017 r. W Kowarach już mało kto wierzy, że inwestycja się powiedzie. Od dwunastu lat Kowarzanie mają nadzieję, że trasy narciarskie ożywią Kowary, ale na razie dzięki tym planom kilku samorządowcom udało się wygrać wybory.
        
     Jakie skutki niesie ta informacja dla Karpacza poza tym, że przypomina trochę historię z modernizacją wyciągu na Kopę? Takie, że w Karpaczu może powrócić pomysł z budową wyciągów na Izbicę. To już prawie 10 lat minęło, gdy radni przegłosowali zmiany umożliwiające wprowadzenie w czyn takich pomysłów. Na nic zdały się protesty, że inwestorowi  Sobiesławowi Zasadzie chodzi o miejsca hotelowe i dużą działkę, a nie o wyciągi. Argumenty, że na Izbicy śnieg leży krótko, że nie ma wody do naśnieżania itp. jakoś nie przemówiły do wyobraźni radnych. 

     Dopiero informacja, o  podjęciu konkretnych kroków w sprawie dużej inwestycji narciarskiej w Kowarach spowodowała, że o Izbicy przestało się w Karpaczu mówić, a zaczęły się dyskusje na temat poprawienia komunikacji z Kowarami i zbudowania kawałka drogi. 

     Co się wydarzy teraz? Nie wiadomo, ale można sądzić, że propozycja paru radnych, aby duże działki miejskie w Karpaczu, które potencjalnie mogą być przeznaczone pod zabudowę, przekształcić na tereny zielone, jest jak najbardziej na miejscu.
     Taki ruch przeszkodzi mnożeniu miejsc noclegowych i pomoże pogrzebać raz na zawsze plany związane z Izbicą. Zapobiegnie też innym wirtualnym inwestycjom zimowym. Ulica Myśliwska i okolice, dla których zmieniano plany, żeby powstały wyciągi, a przy okazji zwiększono możliwości zabudowy, jest  dobrym ostrzeżeniem.