Karpacz po raz drugi w swojej historii przywitał
Nowy Rok na deptaku. Pomysł ze wspólną
zabawą w tym miejscu był świetny. Sylwestry pod chmurką ( lub w namiocie) urządzane niegdyś na
stadionie nawet w połowie nie
dorównywały obecnemu. Potem przez kilka
lat było „wielkie nic”, ku wielkiemu rozczarowaniu wielu przybyłych do miasta
gości. Teraz dziesiątki osób oglądających występy na scenie, słuchających muzyki,
podśpiewujących i tańczących są najlepszą pochwałą dla inicjatorów i żywą
reklamą naszego miasta.
"Kiedy Stary z Nowym wznoszą toast”
życzmy sobie, żeby inne inicjatywy w mieście były równie udane. Żeby Karpacz był miastem, do którego zawsze się chętnie wraca, w którym
prawie każdy czuje się dobrze, nawet wtedy, gdy pada i wieje. Żeby przyciągał
urodą, przyrodą, nastrojem i niepowtarzalnym klimatem.
Na pożegnanie Starego i powitanie Nowego
wymagajmy od siebie: Bądźmy aktywni i zainteresowani tym, co się w mieście
dzieje. Angażujmy się w sprawy, które dotyczą nas wszystkich.
Stawiajmy też wymagania naszej lokalnej władzy. Bez naszej kontroli może popaść w rutynę, samouwielbienie albo spocząć na laurach. Nie może być tak, jak na koniec Starego Roku, że kara spotyka energicznego i pracowitego radnego, a lesera stawia się na piedestale. Kto wie, być może dobrze pracujący radni są jak lustro, w którym przeglądają się inni i widzą własną małość…
Stawiajmy też wymagania naszej lokalnej władzy. Bez naszej kontroli może popaść w rutynę, samouwielbienie albo spocząć na laurach. Nie może być tak, jak na koniec Starego Roku, że kara spotyka energicznego i pracowitego radnego, a lesera stawia się na piedestale. Kto wie, być może dobrze pracujący radni są jak lustro, w którym przeglądają się inni i widzą własną małość…
A
przede wszystkim, zmieniajmy odważnie to, co jest możliwe tak, żeby Nowy Rok
był szansą na zrobienie czegoś nowego i dobrego, a nie przynosił nowych porażek
i rozczarowań.