Sesja Rady Miejskiej, która odbyła się
dzisiaj poruszyła kilka interesujących i widowiskowych spraw. Zaliczyć
ją można do burzliwych i jednej z
dłuższych sesji w tej kadencji Rady -trwała
ponad cztery godziny. Odbyła się przy
licznym udziale publiczności, bo omawiana była wysokość opłat targowych.
Wśród spraw wywołujących poruszenie
znalazło się odwołanie Mieczysława Pajdzika z przewodniczącego Komisji
Gospodarki Komunalnej, Pomocy Społecznej,
Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.
Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca kiedy, podobnie jak teraz, grupa
ośmiu radnych odwoływała Grzegorza Kubika z funkcji przewodniczącego Komisji
Budżetu i Rozwoju Gospodarczego.
Można rzec, że hurtowo rozprawiono się z
osobami, które miały czelność mieć inne zdanie w wielu sprawach niż Burmistrz i
jego akolici. Znaleziono sposób, by
ukarać niepokornych radnych i zdusić
krytykę działań na granicy prawa. Obydwa odwołania nie zawierały merytorycznego
uzasadnienia, a więc dały pożywkę do snucia niezliczonych interpretacji i
dociekań, czy gminna władza rzeczywiście
ma coś za uszami. Przed głosowaniem radny Pajdzik wygłosił oświadczenie, w
którym domniemywał, że jedną z przyczyn
jego odwołania była próba kupna przez burmistrza działki na poprawę
zagospodarowania i zatajenie przed radnymi istotnych informacji. Komisja,
której przewodniczył wycofała pozytywną opinię na temat sprzedaży nieruchomości,
jako niezgodnej z przepisami.
To oświadczenie wywołało furię
burmistrza. Przewodnicząca udzieliła mu głosu, a on odezwał się tak: „Sesja
Rady Miejskiej mimo że jest nagrywana i transmitowana na żywo to nie jest czas
i miejsce”, „gdzie może Pan powiedzieć o każdym bzdecie, który kiełkuje w
Pańskiej głowie”. Mówił dalej m.in. o podwyższonych standardach, jakie obowiązują
radnych, o odpowiedzialności za słowo, zwłaszcza radnego Pajdzika i Kubika.
Padło też zdanie o spiskowej teorii dziejów. W toku wymiany słów i bardzo chaotycznej dyskusji, nawet miejski
prawnik stracił zimną krew i pozwolił sobie na zbędne uwagi.
Na koniec sesji burmistrz głośno odczytał
pismo, w którym radny Kubik prosił go o zabezpieczenie porządku na sesji.
Chodziło o pomoc ze strony Straży Miejskiej w związku z zamiarem przybycia
wielu oburzonych podwyżką opłaty targowej osób. Nikt nie był w stanie
przewidzieć, w jakim kierunku potoczą się obrady. Komentując pismo Burmistrz próbował
zadrwić z radnego sugerując, że jego obawy są wyssane z palca. Obśmiewał osobę,
której grożono niewpuszczeniem na sesję, którą chciano pozbawić mandatu i którą
systematycznie niszczono od wielu miesięcy.
Jakie skutki przyniesie akcja wymierzona w
nielubianych radnych? Nie trzeba być prorokiem, żeby jasno stwierdzić, że
odwrotne od zamierzonych. Brutalnie potraktowani radni już budzą zrozumienie i
otrzymują poparcie dla swoich działań. A poczynaniom władz miasta coraz więcej
osób przygląda się krytycznie. Aż strach pomyśleć, co będzie przed wyborami.
Nie tędy droga: dziwne, że nikt Burmistrzowi o tym nie powiedział…