środa, 25 stycznia 2017

Burmistrz działa na własną szkodę?



       Sesja Rady Miejskiej, która odbyła się dzisiaj  poruszyła kilka interesujących  i widowiskowych spraw.   Zaliczyć ją można do  burzliwych i jednej z dłuższych  sesji w tej kadencji Rady -trwała ponad cztery godziny.  Odbyła się przy licznym udziale publiczności, bo omawiana była wysokość opłat targowych. 

       Wśród spraw wywołujących poruszenie znalazło się odwołanie Mieczysława Pajdzika z przewodniczącego Komisji Gospodarki  Komunalnej, Pomocy Społecznej, Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.  Powtórzyła się sytuacja sprzed miesiąca kiedy, podobnie jak teraz, grupa ośmiu radnych odwoływała Grzegorza Kubika z funkcji przewodniczącego Komisji Budżetu i Rozwoju Gospodarczego. 

       Można rzec, że hurtowo rozprawiono się z osobami, które miały czelność mieć inne zdanie w wielu sprawach niż Burmistrz i jego akolici.  Znaleziono sposób, by ukarać  niepokornych radnych i zdusić krytykę działań na granicy  prawa.  Obydwa odwołania nie zawierały merytorycznego uzasadnienia, a więc dały pożywkę do snucia niezliczonych interpretacji i dociekań, czy  gminna władza rzeczywiście ma coś za uszami. Przed głosowaniem radny Pajdzik wygłosił oświadczenie, w którym  domniemywał, że jedną z przyczyn jego odwołania była próba kupna przez burmistrza działki na poprawę zagospodarowania i zatajenie przed radnymi istotnych informacji. Komisja, której przewodniczył wycofała pozytywną opinię na temat sprzedaży nieruchomości, jako niezgodnej z przepisami. 

       To oświadczenie wywołało furię burmistrza. Przewodnicząca udzieliła mu głosu, a on odezwał się tak: „Sesja Rady Miejskiej mimo że jest nagrywana i transmitowana na żywo to nie jest czas i miejsce”, „gdzie może Pan powiedzieć o każdym bzdecie, który kiełkuje w Pańskiej głowie”. Mówił dalej m.in. o   podwyższonych standardach, jakie obowiązują radnych, o odpowiedzialności za słowo, zwłaszcza radnego Pajdzika i Kubika. Padło też zdanie o spiskowej teorii dziejów. W toku wymiany słów i  bardzo chaotycznej dyskusji, nawet miejski prawnik stracił zimną krew i pozwolił sobie na zbędne uwagi.

    Na koniec sesji burmistrz głośno odczytał pismo, w którym radny Kubik prosił go o zabezpieczenie porządku na sesji. Chodziło o pomoc ze strony Straży Miejskiej w związku z zamiarem przybycia wielu oburzonych podwyżką opłaty targowej osób. Nikt nie był w stanie przewidzieć, w jakim kierunku potoczą się obrady. Komentując pismo Burmistrz próbował zadrwić z radnego sugerując, że jego obawy są wyssane z palca. Obśmiewał osobę, której grożono niewpuszczeniem na sesję, którą chciano pozbawić mandatu i którą systematycznie niszczono od wielu miesięcy.

     Jakie skutki przyniesie akcja wymierzona w nielubianych radnych? Nie trzeba być prorokiem, żeby jasno stwierdzić, że odwrotne od zamierzonych. Brutalnie potraktowani radni już budzą zrozumienie i otrzymują poparcie dla swoich działań. A poczynaniom władz miasta coraz więcej osób przygląda się krytycznie. Aż strach pomyśleć, co będzie przed wyborami. Nie tędy droga: dziwne, że nikt Burmistrzowi o tym nie powiedział…