W piątek, 11 listopada w całym
kraju odbywały się różnego rodzaju uroczystości upamiętniające narodowe święto.
W naszym mieście wpisały się już w kilkuletnią tradycję Parady Niepodległości
zainicjowane przez pobliskie Western City. Jeszcze dwa lata temu konnemu
przemarszowi legionów Piłsudskiego przez
miasto towarzyszyła orkiestra dęta. W ubiegłym roku nie dopisała pogoda i
przemarsz był trochę smętny.
A w tym roku nie było
nic. O tym, że jest święto państwowe informowały tylko rozwieszone flagi
przy deptaku ( na innych ulicach już
nie). Z kalendarza imprez na stronie
miasta wynikało, że w ten dzień nic
specjalnego się nie dzieje. Z wcześniejszych zapowiedzi usunięto paradę bez
słowa wyjaśnienia. Turystów najechała się do miasta moc, pogoda była ładna, więc
kto mógł, ruszył na Śnieżkę. Listopadowy piątek przypominał jeden z wielu
turystycznych weekendów, jakich w Karpaczu nie brakuje.
Karpacz dość osobliwie wyróżnił się z
innych, podobnych miejscowości w Polsce – jakby nie pamiętał, gdzie leży. Mimo lekkiego mrozu ofertę handlową pod gołym niebem miał
bogatą, ale kulturalnej nie było za
grosz. Na następny dzień proponował
komedię terapeutyczną o mężczyźnie
idealnym na scenie w Gołębiewskim. Leczenie męskich nerwic i Święto Niepodległości?
Takie zestawienie zabrzmiało mocno ironicznie.
Sytuację ratował uliczny akordeonista,
który w swoim repertuarze umieścił melodie patriotyczne. Ulokował się w pobliżu
Urzędu Miejskiego niestrudzenie grając i śpiewając. Całkiem dobrze wychodziła
mu Warszawianka – miał niezły głos. Nikt do niego nie dołączył, raczej omijano
go z daleka. Cóż począć, tradycja wspólnego śpiewania do Karpacza jeszcze nie
dotarła… Gdyby to była jedna z osób publicznych naszego miasta i zaintonowała (
w gronie innych znanych osób) na przykład „ My, pierwsza brygada…”, to, kto
wie, może znalazłaby naśladowców.
Dobrze, że chociaż jeden z
przedstawicieli Rady Miejskiej pojawił się na uroczystościach w Jeleniej Górze.
Jak zwykle potrafił się świetnie odnaleźć: ze swojej prawej strony ma posłankę
Marzenę Machałek, a z lewej – damę w czerwieni, posłankę Zofię Czernow ( TU ).