poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Równi i równiejsi na deptaku



     Jesienią 2013 r. w mieście zawrzało. Głównym tematem rozmów dosłownie wszędzie,  w domu, w pracy, w sklepie i na ulicy  było usuwanie  drzew sprzed hotelu Rezydencja w samym centrum Karpacza.  Błyskawicznie, w ciągu paru dni listopada wycięto i wywieziono dorodne drzewa i krzewy  ozdabiające  tą część miasta. Zniknęły zielone płuca deptaka, które dotleniały powietrze, dawały cień i umacniały skarpę.  Powstała szara pustka, nad którą w następnych miesiącach zapanowała cisza. 

      Wzburzenie mieszkańców było na tyle duże, że temat został poruszony na sesji w   grudniu      2013 r. Wdawało się wtedy, że wszelkie procedury związane z wycinką zostały zachowane. Tymczasem okazało się, że nie ma na nią zgody Konserwatora Zabytków, że decyzja nie była z nim konsultowana. Decyzję o wycięciu drzew wydał starosta i przekroczył w ten sposób swoje kompetencje.

         Wiosną 2014 r. prace ziemne ruszyły pełną parą, pojawiły się maszyny i rozryto skarpę. A trochę później, w lipcu Konserwator Zabytków wydał zgodę na utworzenie w tym miejscu ogrodu skalnego.   Potem  zbocze podparto szkaradnymi  murkami, a nawet próbowano stworzyć tandetny park miniatur. Obecnie cały teren przedstawia opłakany widok, w najgorszym z możliwych, jarmarcznym stylu. Piękny budynek Rezydencji oszpecono dziadowskim otoczeniem. 

      Radni, na sytuację przed Rezydencją zachowali się w typowy dla siebie sposób. Trochę się oburzali i wkrótce przestali zauważać problem. Tylko  dzięki dwóm radnym sprawa ma swój dalszy bieg i czeka na rozstrzygnięcie. Reszta położyła uszy po sobie – po co ma się wysilać i narażać władzy w mieście i w powiecie? Łatwiej podnosić rękę za gotowymi uchwałami niż  zająć się trudnymi sprawami.

      Dzisiaj warto przypomnieć dzieje zielonego terenu przed Rezydencją  ze względu na  położony kilkaset metrów wyżej warzywniak. Właściciel sklepu wniósł skargę na zachowanie jednego z radnych. Temat ten wałkowano na XXI Sesji Rady Miejskiej w marcu. Właściciel chciałby wykupić teren wokół sklepu, ale radni ( nie bez racji ) twierdzili, że sprawy nie można traktować pojedynczo. Powinna być rozwiązana kompleksowo przy okazji przebudowy deptaka.  Grzegorz Kubik słusznie przypomniał, że niektórzy obecni radni swoimi dawnymi decyzjami przyczynili się do powstania takich konfliktów. 

      Widać było wyraźnie, że komuś ten warzywniak bardzo przeszkadza. Właściciel sklepu uskarżał się, że burmistrz miasta porównuje jego obiekt do bliżej nieokreślonych komórek i garażów. A radny Tomasz Dobiecki zaproponował, że można by "uwolnić to miejsce i zrobić kawałek zielonego skwerku z widokiem na Karpatkę". 

     To jak to jest? Najpierw radni  pozwalają na niszczenie terenu zielonego przed Rezydencją, a teraz chcą zakładać nieopodal trawniczek z ławeczką i widokiem na górkę?  Czyżby dlatego, że Rezydencja miała "możnych" protektorów, a tutaj wystąpił tylko właściciel „jakiegoś warzywniaka”? 

Warto śledzić, co będzie dalej.