Czy
nasze miasto jest dostatecznie chronione przed dalszymi ogromnymi inwestycjami
typu hotele: Gołębiewski i Sandra? W tej chwili można stwierdzić, że tak.
Broni nas przed hotelowymi gigantami miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Zmiany w miejscowym planie są dopuszczalne za zgodą
radnych. Na stanowisko radnych mogą ( i powinni ) wpływać mieszkańcy, bo to oni
najmocniej odczują skutki tych zmian.
Najbardziej znaną w mieście obroną Karpaczan
przed zakusami wielkich inwestorów jest historia inwestycji na tzw. łące, na
Osiedlu Skalnym. W miejscowym planie obszar ten jest terenem zielonym przeznaczonym na
rekreację. Inwestor ( przy wsparciu poprzedniego burmistrza ) próbował zlikwidować tereny zielone i zabudować je. Według projektów, najpierw miały powstać hotele i apartamentowce, potem nowe centrum
Karpacza z deptakiem, a na koniec nawet
podziemny Hilton. Mimo kilkakrotnych prób inwestora nie udało się przekonać radnych dwóch poprzednich kadencji do tych
pomysłów – miejscowy plan nie został zmieniony.
Urzędujący
od półtora roku nowy burmistrz wydał przed rokiem decyzję, którą bardzo się
dzisiaj chwali, że podziemnej inwestycji na łące nie będzie. Tylko jakoś tak
się dziwnie złożyło, że nie zawarł w tej
decyzji stwierdzenia o niezgodności
projektu z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Pozwoliło to inwestorowi przez jeszcze
prawie rok ciągnąć sprawę przed różnymi organami, zanim wycofał się z
absurdalnego, podziemnego projektu.
Widać było, że burmistrzowi zabrakło zdecydowania i prowadził podwójną
grę. Z jednej strony zapewniał mieszkańców, że spełnia ich życzenia, a z
drugiej, jak mógł sprzyjał inwestorowi.
Fakt, że obecny
plan miejscowy nie pozwala na inwestycje - olbrzymy nie oznacza, że tak będzie dalej. Jeszcze w kwietniu Rada Miejska ma się zająć oceną aktualności Studium uwarunkowań i
kierunków zagospodarowania przestrzennego Karpacza i miejscowego planu,
który jest przygotowany na podstawie studium.
Na wykonanie opracowania wydano z miejskiej kasy prawie 9 tys. zł. Ocena studium i poszczególnych części planu miejscowego jest obowiązkiem ustawowym radnych. To wcale nie znaczy, że Rada powinna
podejmować uchwałę o otwarciu studium i zmieniać plan miejscowy. Plan można
zmieniać fragmentami, w uzasadnionych sytuacjach. Nie potrzeba na ten cel
wydawać dziesiątek tysięcy złotych i robić rewolucji.
Jeżeli burmistrz zaczyna mówić o analizach,
które wskazują, że studium i plan są już bardzo przestarzałe, to trzeba sobie zadać pytanie, o co tu chodzi?
Dla kogo jest przestarzały plan miejscowy, przygotowywany przez ok. 10 lat i
przyjęty w 2003 r? Dla właściciela łąki
na Skalnym i dla innych wielkich inwestorów, którym się marzą wielkie hotele i apartamentowce?
Czy może dla chętnych na budowę wielkich galerii handlowych? Znowelizowana
ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym pozwala teraz na
określenie w studium takich obszarów.
Jedno
jest jasne: Plan miejscowy na pewno nie jest przestarzały dla większości mieszkańców Karpacza i dla zachowania willowo – pensjonatowego
charakteru miasta. Wypuszczenie dżina z butelki, jakim jest przyjęcie uchwały o
otwarciu studium to prosta droga do zrobienia pod
Śnieżką blokowiska i do dalszej degradacji Karpacza.
Decyzja będzie należała do radnych.
Decyzja będzie należała do radnych.