sobota, 20 lutego 2016

Kochasz dzieci nie pal śmieci



     Hasło zamieszczone w tytule wymyśliła   Fundacja Ekologiczna „Arka” z Bielska Białej. Zostało ono podchwycone i spopularyzowane przez wiele samorządów ( około 500 ) w całej Polsce. Nie ma wśród nich Karpacza. Kampania Arki to walka ze spalaniem śmieci w piecach domowych.  Arka prowadzi warsztaty w szkołach, przygotowuje  plakaty i organizuje imprezy masowe. Twierdzi, że  „czas skończyć z tolerowaniem spalania śmieci przez sąsiadów”. 

     O tym, że jest to dosłownie palący problem  w sezonie zimowym wiedzą w Karpaczu wszyscy. To znaczy, prawie wszyscy, z wyjątkiem tych,  którzy sprawę bagatelizują. Być może bagatelizują, bo sami śmieci spalają. Może nie wiedzą,  że niszczą własne zdrowie i innych. Przejść zimową porą przez miasto  to znaczy   poruszać się w oparach spalanych butelek plastikowych, gum i resztek mebli. To znaczy wdychać dioksyny, chlorowodór, fenol lub fomaldehyd.  Czym takie „zdrowotne” spacery mogą po latach zaowocować, nie trzeba chyba wyjaśniać.

     Jak sobie poradzić z  trudnymi sąsiadami? To znaczy takimi, którzy próbują „przyoszczędzić” i zrobić „domowe porządki”  kosztem naszego zdrowia? Sprawa jest bardzo delikatna. Można ostrożnie zwrócić uwagę, ale nie jest wykluczone, że uczynny sąsiad zmieni się w naszego wroga. Zgłoszenie do odpowiednich organów gwarantuje nam w stu procentach wzajemne sąsiedzkie niesnaski i  łatkę donosiciela. 

     Jedynym, chyba sensownym wyjściem w zwalczaniu trującego powietrza  jest przejęcie inicjatywy przez władze miasta. Nie chodzi  o to, żeby zaraz karać delikwentów grzywną (może ona wynosić nawet  5 tys. zł).  Można zacząć od  określenia miejsc „trudnych” i od pouczeń. Podobno zrobiono już pierwszy krok i Straż Miejska ma przygotować dla radnych monitoring  trujących pieców.    Jest to  pierwsza jaskółka, która wprawdzie wiosny nie czyni, ale daje nadzieję…