Jest już w Karpaczu sześć
marketów. To wcale nie znaczy, że handel kwitnie. Dla małych sklepów jest coraz
mniej miejsca, bo duże rozpychają się, jak mogą. Biedronka w samym środku
miasta, Stokrotka i Pepco coraz bliżej centrum. Granica, poza którą zaczęło się zabijanie handlu miejscowego przez duże
sieci już została przekroczona. Nieśmiałe propozycje, żeby markety umieszczać na obrzeżach miasta nie
znalazły uznania.
Jedynym dużym sklepem , który powstał u wrót miasta jest Tesco. Jego wznoszeniu parę lat temu towarzyszyło wiele emocji. Była to już trzecia z rzędu budowa tego typu w Karpaczu. Ponadto Tesco powstawało na działce położonej blisko torów. Taka lokalizacja mogła zagrażać odtworzeniu ruchu kolejowego w przyszłości. Mimo protestów sklep działa i ma swoich amatorów, chociaż jest dość drogi. Przy sklepie znajduje się duży parking i tania stacja benzynowa. Widać, że klienci zmotoryzowani są tu szczególnie mile widziani. Faktycznie, atutem tego sklepu jest położenie tuż przy drodze Jelenia Góra – Karpacz. Jadąc, na przykład z Jeleniej i robiąc w Tesco zakupy, można sporo zaoszczędzić na czasie.
Znacznie
gorzej mają klienci, którzy próbują dostać się do sklepu piechotą. Wprawdzie
otoczenie sklepu jest utwardzone, ale błotnisty skrót obok pojemników na odpady
nie zachęca do odwiedzin. Wracając w
kierunku miasta wybrukowanym chodnikiem, po kilkunastu metrach trafia się na ziemię niczyją. To znaczy, niby chodnik
jest, ale w naturalnym stanie ziemnym, pełnym wystających kamieni. W sam raz
dla piechurów zdążających w góry, dobry do zaprawy przed wejściem na Śnieżkę.
Dopiero na wysokości hotelu Margot następuje
powrót do cywilizacji. Chodnik robi się gładki jak stół, można nim iść
nawet w szpilkach do samego centrum.