niedziela, 28 lutego 2016

Burmistrz darował działkę, a Rada przyklasnęła



   Światełko ostrzegawcze powinno się teraz zapalić  wszystkim, którzy mieli nadzieję, że nowy samorząd  będzie lepiej zarządzał  miastem.  Uchwałą  zatwierdzoną przez Radę podarowano  GOPR-owi atrakcyjną działkę o powierzchni  prawie 2 tys. metrów.  Podarowano, bo burmistrz tak chciał. A jak chce burmistrz, to większość Rady nie ośmieli się sprzeciwić.  Po co się narażać 
władzy ? W końcu interes miasta to nie to samo, co własny interes…

    Darowizna stała się faktem na sesji w środę ( 24 lutego 2016 r.). Działka leży w pobliżu wyciągu na Kopę i tzw. wyciągu  Sobiesiaka i już teraz „ jest warta miliony”.  Obydwa wyciągi będą się niebawem rozbudowywać i  przybędzie turystów korzystających z ich usług. Będą potrzebne m.in.  nowe miejsca parkingowe, których w tamtym rejonie ( jak i w całym mieście) jest za mało.  Parkingi miejskie to dodatkowe wpływy do kasy zadłużonego miasta. 

    Nikt nie podważał faktu, że GOPR-owi nowa siedziba jest potrzebna. Stare miejsce przy wyciągu na Kopę przynosi Karpaczowi wstyd. Tylko dlaczego musi to być ta działka, akurat w tym miejscu?  W pobliżu znajduje się kilka tańszych działek, które gwarantują GOPR- owi równie dobrą lokalizację, ale nie uszczuplą w przyszłości wpływów do miejskiej kasy. Burmistrz nie potrafił tego przekonywająco wyjaśnić. 

   Okazało się też, że dopiero na siedem dni przed sesją radni mogli się zapoznać z pomysłem darowizny. Nie było czasu na konsultacje, przedyskutowanie sprawy, znalezienie innej lokalizacji i wypracowanie kompromisu. Skąd ten pośpiech?

    Padały na sesji zdania o „rażącym działaniu na szkodę interesów miasta”. O tym, że GOPR będzie mógł  na działce wybudować obiekt , w którym umieści np. bar lub wypożyczalnie sprzętu. Będzie mógł też wynajmować miejsca noclegowe .  Być może zleci postawienie budynku innej firmie, która  czerpiąc  korzyści z najmu, udostępni GOPR-owi  tylko siedzibę.  Czy  miasto stać na  darowanie cennego gruntu, na którym zarabiać będą inni?

    Zastanawiające jest również dlaczego tak bardzo, ponad miarę, pochyla się burmistrz nad sprawami GOPR-u.   Ostatnio na hali widowiskowo- sportowej zatrudnił byłego naczelnika Karkonoskiej Grupy.   Na zarzut kumoterstwa odpowiedział, że teraz, jak jest burmistrzem, ma tylko samych kolegów i znajomych.

Za darowaniem działki GOPR-owi głosowali radni: Cyganek, Czubak, Frytz, Motylski, Olszewski, Seweryn, Wojciechowski   z przewodniczącą Rady Miejskiej Ewą Walczak na czele.
Przeciwko kosztownemu podarunkowi byli radni: Czerniak, bracia Dobieccy, Kubik i Pajdzik.


środa, 24 lutego 2016

Opuszczone miejsce po zabawkach



W  2012 r. przeniesiono Muzeum Zabawek do nowej siedziby na dawny dworzec kolejowy.  Oficjalne otwarcie  całego Centrum Kultury wraz z Muzeum miało się odbyć z pompą, ale coś nie wyszło. Zaproszenia były tylko dla wybranych, a mieszkańców „zapomniano” poinformować o uroczystości. Na inauguracji obok władz miasta pojawił się niespodziewany gość . Był to Rafał Gersten, który uratował dworzec przed sprzedażą w prywatne ręce. Wręczał  paniom kwiaty na powitanie i lekko pomieszał szyki władzom miasta. Musiały się podzielić splendorem i zasługami w podniesieniu dworca  z upadku.

    Przenosiny z Karkonoskiej na Kolejową spowodowały, że zwolnił się stary lokal. Minęło kilka lat, zmienił się burmistrz i radni, a dawna siedziba dalej stoi pusta. Powoli niszczeje, a mogłaby służyć miastu. Tymczasem nic się nie dzieje. Na  sesji w grudniu 2015 r. kilku radnych próbowało  zmienić los opuszczonego miejsca. Starali się wpłynąć na zmianę budżetu i przeznaczyć kwotę 60 tys. zł na remont pomieszczeń po muzeum. Przekonywali, że można by tam przenieść bibliotekę albo urządzić Kino za Rogiem. Nic z tego nie wyszło, a co więcej doszło do zaskakującej sytuacji.  Po przerwie przeznaczonej na zaopiniowanie autopoprawki radnego Czerniaka Irena Seweryn zgłosiła  swój wniosek. Dotyczył przyjęcia budżetu bez zmian. Szybko go przegłosowano mimo wątpliwości, czy to właściwa kolejność. 

   Efekty są takie: nie ma pieniędzy w budżecie na remont pomieszczeń przy ul. Karkonoskiej. Są za to obietnice burmistrza  i mgliste oferty radnych typu „spotkajmy się w tej sprawie w styczniu lub w lutym.” Minął styczeń, mija luty i nic się nie dzieje. Po raz kolejny coś nie wyszło.
Za to sesja  szybciej się skończyła i radni  mieli więcej czasu w okresie świątecznym. Czy o to chodziło?



sobota, 20 lutego 2016

Kochasz dzieci nie pal śmieci



     Hasło zamieszczone w tytule wymyśliła   Fundacja Ekologiczna „Arka” z Bielska Białej. Zostało ono podchwycone i spopularyzowane przez wiele samorządów ( około 500 ) w całej Polsce. Nie ma wśród nich Karpacza. Kampania Arki to walka ze spalaniem śmieci w piecach domowych.  Arka prowadzi warsztaty w szkołach, przygotowuje  plakaty i organizuje imprezy masowe. Twierdzi, że  „czas skończyć z tolerowaniem spalania śmieci przez sąsiadów”. 

     O tym, że jest to dosłownie palący problem  w sezonie zimowym wiedzą w Karpaczu wszyscy. To znaczy, prawie wszyscy, z wyjątkiem tych,  którzy sprawę bagatelizują. Być może bagatelizują, bo sami śmieci spalają. Może nie wiedzą,  że niszczą własne zdrowie i innych. Przejść zimową porą przez miasto  to znaczy   poruszać się w oparach spalanych butelek plastikowych, gum i resztek mebli. To znaczy wdychać dioksyny, chlorowodór, fenol lub fomaldehyd.  Czym takie „zdrowotne” spacery mogą po latach zaowocować, nie trzeba chyba wyjaśniać.

     Jak sobie poradzić z  trudnymi sąsiadami? To znaczy takimi, którzy próbują „przyoszczędzić” i zrobić „domowe porządki”  kosztem naszego zdrowia? Sprawa jest bardzo delikatna. Można ostrożnie zwrócić uwagę, ale nie jest wykluczone, że uczynny sąsiad zmieni się w naszego wroga. Zgłoszenie do odpowiednich organów gwarantuje nam w stu procentach wzajemne sąsiedzkie niesnaski i  łatkę donosiciela. 

     Jedynym, chyba sensownym wyjściem w zwalczaniu trującego powietrza  jest przejęcie inicjatywy przez władze miasta. Nie chodzi  o to, żeby zaraz karać delikwentów grzywną (może ona wynosić nawet  5 tys. zł).  Można zacząć od  określenia miejsc „trudnych” i od pouczeń. Podobno zrobiono już pierwszy krok i Straż Miejska ma przygotować dla radnych monitoring  trujących pieców.    Jest to  pierwsza jaskółka, która wprawdzie wiosny nie czyni, ale daje nadzieję…

niedziela, 14 lutego 2016

Budżet partycypacyjny - do trzech razy sztuka



   Od 2012 r. działa w Karpaczu budżet obywatelski. Mieszkańcy miasta w czterech okręgach decydują, na co przeznaczyć  część majątku miasta. Na spotkania rozstrzygające o podziale pieniędzy przychodzi sporo  osób.  Zainteresowanie mieszkańców jest z roku na rok coraz  większe. Zrealizowano już sporo ciekawych pomysłów.  Na przykład: zrewitalizowano Młynek Miłości,  przywrócono ludzkiej pamięci „ Zapomniane piękno” czyli Budniki, a także odtworzono bramę  na wodospadzie.

W ubiegłym roku, we wrześniu  według nowego regulaminu wybrano zadania do realizacji na 2016 r. Okazało się,  że część pieniędzy została rozdysponowana na cele służące grupom mieszkańców, a nie ogółowi. W dodatku wybrano projekty nietrwałe,  sezonowe. Jedynie w Karpaczu Górnym zdecydowano się na remont placu zabaw. W pozostałych okręgach wspierano głównie klub „Śnieżka” czyli zakup sprzętu narciarskiego, stroje, kaski i dofinansowanie letniego obozu. Wsparcie otrzymał także zespół Deer,s Delusions na nagranie płyty. W okręgu  nr 3 uznanie zdobyły wspólne grille.

    Wybór zadań do realizacji spotkał się tym razem z dosyć ostrą i powszechną krytyką. Zasady rozdzielania budżetu, zdaniem wielu mieszkańców, zostały wypaczone. Być może winni byli sami Karpaczanie, którzy nie zgłosili ciekawych pomysłów.   Trudno mieć przecież  pretensje do rodziców dzieci z klubów sportowych, że się zorganizowali i licznie przyszli na spotkania. Utrudnienia spowodował też termin naboru wniosków,  który został zmieniony i był zbyt krótki.

Wątpliwości  wielu mieszkańców spowodowały, że regulaminem zajęła się Rada Miejska. Powołano doraźną komisję do opracowania nowego ( czyli kolejnego, już trzeciego) regulaminu. Wybrano do komisji siedmiu radnych, którzy do 30 maja mają przedstawić  rezultaty swojej pracy.
   Czy  trzeci regulamin będzie na tyle precyzyjny, że zapobiegnie rozpraszaniu   wspólnego majątku? Czy  kwoty zostaną przeznaczone na projekty trwałe? Czas pokaże. 

   A może radni wrócą do uchwały  wspierającej sport, którą dwa lata temu odrzucili? Może zamiast wyrywkowego i okazjonalnego przyznawania pieniędzy opracują  projekt  systematycznego wspierania sportu w mieście?