To już jutro! W piątek, trzynastego czerwca ma nastąpić uroczyste otwarcie linii kolejowej. Upływa ćwierć wieku od chwili, gdy zamknięto kolejowe połączenie z Jeleniej Góry do Karpacza.
Dworzec nie trafił w ręce prywatnego właściciela i nie dogorywa, jak wiele innych okolicznych stacji kolejowych, na przykład w Mysłakowicach. Torowisko nie zamieniło się w ścieżkę rowerową, jak chciało kilku ówczesnych i współczesnych notabli. Dworzec jest dzisiaj dumą i chlubą Karpacza, a nowymi torami będą za chwilę regularnie jeździć pociągi.
Tak się stało dzięki odwadze jednego człowieka – Rafała Gerstena. Gdyby nie jego determinacja i nieustępliwość, dzisiaj dworzec tonąłby w chwastach, a po linii kolejowej do Jeleniej Góry nie byłoby ani śladu. Jedyną pamiątką, jaka w Karpaczu po Rafale została, jest mieszkalny wagon zepchnięty w kąt bocznicy. Tak, to ten wagon, który podpalono, a on sam ledwie uszedł z życiem. Jutro, w czasie uroczystości zielony wagonik na pewno nie będzie raził, ani kłuł po oczach dostojnych gości. Czy ktokolwiek z nich odda Rafałowi należną mu cześć?
Polecam wciąż istniejący na facebooku profil Rafała Gerstena – warto przeczytać chociaż niektóre komentarze. W tym roku minie sześć lat od jego śmierci. O tym, kim był Rafał i czego dokonał można przeczytać również tu: Wznoszę pomnik... nie dla siebie, dla wszystkich.