Znane, tytułowe słowa Nietschego niech posłużą za skwitowanie wyników wyborów. Już po składzie rady widać, że na krótkich sesjach decyzje będą zapadały szybko. Bez zbędnych ceregieli radni przyjmą praktycznie wszystko, czego burmistrz sobie zażyczy. Hulaj dusza, piekła nie ma? Nie do końca…
A jednak powiało w Karpaczu świeżością, optymizmem i nadzieją. Karpaczanie się zmobilizowali i powiedzieli wielkie NIE dotychczasowemu stylowi sprawowania władzy. Mimo że oczekiwania na trzeźwo myślącego gospodarza miasta na razie się nie spełniły, to pojawiła się iskierka, zarzewie daleko idących zmian w postawie mieszkańców. Jest duże poruszenie, dobra energia i chęć działania na rzecz Karpacza. Już widać, że mieszkańcy nie będą bierni przy próbach zmiany studium i planów zwiększających zabudowę miasta.
Wybory pokazały, że połowa mieszkańców Karpacza ma, na samym starcie, dosyć świeżo wybranego burmistrza na trzecią kadencję. Nie wierzy w jego żadne obietnice, bo już nie raz udowodnił, jak niewiele są warte. Druga połowa kupiła jego lukrowany wizerunek i naciągany obraz Karpacza w nadziei, że łaskawe oko gospodarza przyniesie im samym powodzenie.
Musimy się wszyscy przygotować na bardzo trudny czas.