wtorek, 30 kwietnia 2024

Ostatnia sesja: rada rozdaje prezenty

Na koniec kadencji miało być ładnie i bez sporów. Niestety,  nie udało się. Przyczyna była  prosta:  radni postanowili  niektórym wybrańcom przekazać na własność kawałki majątku miasta. Oczywiście, nie za darmo tylko za opłatą.

Na ostatniej sesji, która odbyła się w nietypowym terminie, w piątek, 26 kwietnia, radni przegłosowali dwie uchwały wyrażające zgodę na sprzedaż nieruchomości będących własnością Gminy Karpacz.  Nie zdały się na nic apele garstki radnych, żeby te dwie sprawy zostawić nowej radzie do rozważenia, a nie pochopnie decydować w ostatniej chwili. Wnioski o wycofanie projektów uchwał przepadły.

Pierwsza, mocno dyskusyjna sprawa dotyczyła garaży i była już burzliwie omawiana wiele miesięcy temu. Druga  -  działki w użytkowaniu wieczystym między ulicami Żeromskiego i Piastowską. Radny Kubik ostrzegał przed sprzedażą twierdząc, że  może to być wstęp, m.in. do nowej zabudowy apartamentowej. Prawnik miejski odpowiedział twierdząco na jego pytanie, czy własność  umożliwia  scalenie działek, w przeciwieństwie do użytkowania wieczystego. Przy okazji wymiany zdań, trudno traktować poważnie wynurzenia radnego Pajdzika, który nie pierwszy raz występował jako zwolennik wyprzedawania wspólnego majątku. Wystarczy wspomnieć jego niedawną rolę przy sprzedaży sklepu w Karpaczu Górnym. Tym razem oskarżył radnych przeciwnych transakcji o wywoływanie awantury i wspominał o sądzie kapturowym. Nie zauważył, że pieniactwo to jego specjalność.  W tej sytuacji na rzeczową dyskusję nie można było  liczyć, a rozsądne  argumenty rozbijały się o ścianę. Jak widać, w Karpaczu wola większości jest w stanie zatwierdzić nawet największe głupstwa.

Sesja rady zakończyła się zgrzytem. Podziękowania, bukiety kwiatów i oficjalne pożegnalne wystąpienia   nie były w stanie przykryć zdegustowania wywołanego postępowaniem radnych. Kupczenie, za pięć dwunasta wspólnym majątkiem, którego coraz mniej? Ta rada nie zapisze się dobrze w historii miasta.

wtorek, 23 kwietnia 2024

To, co nas nie zabije, to nas wzmocni

Znane, tytułowe słowa Nietschego niech posłużą za skwitowanie wyników wyborów.       Już po składzie rady widać, że na krótkich sesjach decyzje będą zapadały szybko. Bez zbędnych ceregieli radni  przyjmą praktycznie wszystko, czego burmistrz sobie zażyczy. Hulaj dusza, piekła nie ma? Nie do końca…

A jednak powiało w Karpaczu świeżością, optymizmem i nadzieją.  Karpaczanie się zmobilizowali i powiedzieli wielkie NIE dotychczasowemu stylowi sprawowania władzy. Mimo że oczekiwania na  trzeźwo myślącego gospodarza miasta na razie się nie spełniły, to pojawiła się iskierka, zarzewie daleko idących zmian w postawie mieszkańców. Jest duże poruszenie, dobra energia  i chęć działania na rzecz Karpacza. Już widać, że mieszkańcy nie będą bierni przy próbach zmiany studium i planów zwiększających zabudowę miasta.

Wybory pokazały, że połowa mieszkańców Karpacza ma, na samym starcie,  dosyć    świeżo wybranego burmistrza na trzecią kadencję. Nie wierzy w jego żadne obietnice, bo już nie raz  udowodnił, jak niewiele są warte. Druga połowa kupiła jego lukrowany wizerunek i naciągany obraz Karpacza  w nadziei, że   łaskawe oko gospodarza  przyniesie im samym powodzenie.

Musimy się wszyscy przygotować na bardzo trudny czas.

poniedziałek, 15 kwietnia 2024

Wybieramy burmistrza: precz z betonowym eldorado!

Jeszcze parę dni i wszystko będzie jasne. Długie zastanawianie się nie jest nikomu potrzebne. Wybór jest oczywisty – tylko nr 1 na karcie wyborczej i do urny!

Miasto, podobno opływające w bogactwo wcale nie jest krainą szczęścia. Jego mieszkańcy nie są i nie czują się w nim współgospodarzami. Ich zdanie nie jest brane pod uwagę. Brakuje współpracy, zrozumienia i szacunku ze strony władz miasta, podczas gdy warunki codziennego życia są coraz trudniejsze. Stałych mieszkańców ubywa, a liczba osób, które rozważają wyprowadzkę do sąsiednich miejscowości wciąż rośnie.

Taki jest dzisiaj obraz Karpacza. To nie może być miasto, które mieszkańców ma za nic, a hołubi inwestorów z zewnątrz.

Stoimy przed wielką szansą odzyskania naszego miasta i wyrwania go z deweloperskich rąk. Postawmy w najbliższą niedzielę na Tobiasza Frytza! Betonowy rozwój i betonowe myślenie o Karpaczu nie jest naszą przyszłością.

A co z obecnym burmistrzem? Pozwólmy mu godnie odejść…

piątek, 5 kwietnia 2024

Koniec kampanii. Kto zostanie burmistrzem Karpacza?

Wybór w niedzielę nie będzie trudny. Na liście znajdują się tylko trzy nazwiska  według alfabetu. Komu różowy kolor kartki przyniesie powodzenie? Który kandydat zasługuje na „X” w kratce?

Spotkania przedwyborcze specjalnie nie zaskakiwały. Na niektórych sale były pełne, na innych wahały się między dwadzieścia parę a trzydzieści parę osób, w zależności od miejsca spotkania i kandydata  

1. Tobiasz Frytz - Szansa na renesans miasta,  mieszkańcy na pierwszym miejscu, a studium do kosza. Kampania w dobrej atmosferze, pogodna, bez wystrzałów i widowiskowych gestów, za to z kilkoma konkretami.  Było spokojnie, bez obietnic na wyrost. Wśród kandydatów na radnych znalazło się dużo osób młodych, niezmanierowanych,  chętnych do pracy, z energią i wiarą w wygraną.

2. Radosław Jęcek - Zgrana płyta i bajki dla naiwnych w jednym. Urzędujący burmistrz zakończył kampanię z przytupem, w obecności marszałka województwa i wśród braw swoich zwolenników. Jednak poprzednie jego spotkania nie cieszyły się wzięciem. Mieszkańców było mało,  a sam burmistrz spotkał się z dużą  - i zasłużoną - krytyką swoich dokonań. W dodatku otoczył się osobami, które nie zyskają mu sympatyków. Jego kandydaci na radnych albo milczeli, albo czytali przydługie tyrady z kartki, albo się zwyczajnie kompromitowali, budząc powszechną wesołość. Na dodatek, przy boku burmistrza stawała kandydatka z listy PiSu do powiatu, przedstawiająca się jako niezależna, która wychwalała go, jak mogła. Ot, takie przedwyborcze rozdwojenie jaźni.

3. Krzysztof Kostka – zasłużył na przestrogę „jak nie potrafisz, nie pchaj się na afisz”. Kandydat, który przez całą kampanię nie  nauczył się lub nie chciał poznać najważniejszych problemów Karpacza. Nie pomogła beczka piwa nad zaporą, ani wsparcie naczalstwa  PO z powiatu i województwa na ostatnim spotkaniu.  Pytania, podawane wcześniej na kartce, przedstawiały mu widoczne trudności z odpowiedzią i sam szeryf ze Ścięgien musiał go wyręczać.

Wybór jest prosty – tylko nr 1!

środa, 3 kwietnia 2024

Kampania plakatowa - mizerna, ale ze smaczkiem

Kandydaci do samorządu wszelkiej maści obwieszają karkonoskie miejscowości gdzie się da i jak się da. Nie darują rondom, przydrożnym chaszczom i  wszędzie, gdzie mogą  - albo i nie mogą - zawieszają swoje  oblicza.

Karpacz różni się znacznie od okolicy. Plakatów jest mało, billboardów prawie wcale, nawet  obecny włodarz naszego miasta prowadzi minimalistyczną kampanię, jakby sam nie wierzył, że wygra…

„Grafik płakał jak obrabiał” – z takim początkiem Gazeta Wrocławska przedstawiła plakaty porozsiewane po całym Dolnym Śląsku obok których nie da się przejść obojętnie. Niektóre powodują uśmiech, inne przerażenie, a jeszcze inne politowanie. Zapraszam do galerii -TUTAJ

Szkoda, że fotoreporter gazety nie zawitał do  naszego miasta. Wśród dolnośląskich hitów plakatowych kampanii wyborczej  nie znalazł się ani jeden plakat z Karpacza.  Fakt, nie było w czym wybierać, ale jeden plakat zasługuje na szczególne wyróżnienie. To plakat pokazujący dwie twarze w wyborach do sejmiku  i powiatu  powieszone w centrum miasta na „Piekielnej”. Zachęcam do oglądania „na żywo”. Czyżby kandydaci z piekła rodem? Efekt jest piorunujący!