Budżet Obywatelski w Karpaczu nie może się wydostać z kryzysu i pogrąża się w nim coraz bardziej. Nie dość, że rok temu Budżetu Obywatelskiego nie było, nie dość, że dwa lata temu zakończył się gminnym skandalem, to akurat teraz napięto muskuły i przyjęto zasady, które urągają zdrowemu rozsądkowi.
Znowu, na siłę, próbuje się wprowadzić regulamin kontrowersyjny, nieprzemyślany, bez wystarczającego omówienia i on przechodzi – ledwo, ledwo. Tak się zdarzyło dzisiaj na sesji. Rozsądny gospodarz zastanowiłby się dwa razy i pozwolił spokojnie wypracować reguły, które pozwolą na prawdziwy, a nie udawany udział mieszkańców w decyzjach o Budżecie Obywatelskim. W Karpaczu to, niestety, niemożliwe.
Regulamin zawiera osobliwe rozwiązania i warunki, które pozwolą wykluczyć praktycznie każdy projekt. Zdanie „których realizacja byłaby sprzeczna z zasadą uzyskiwania najlepszych efektów z danych nakładów oraz optymalnego doboru metod i środków służących osiągnięciu założonych celów” zbija z nóg! Przerost formy nad treścią to tylko jedna z wielu ułomności tego pomysłu.
Za szybkim przyjęciem tego właśnie projektu uchwały lobbował Burmistrz naszego miasta. Tak wynikało z jego nieprzeciętnej aktywności w trakcie dyskusji. Tej dyskusji, która na sesji w Karpaczu, jest zabroniona, ale dzisiaj Pani Przewodnicząca była bardzo wyrozumiała. Burmistrzowi nie ważyła się przerywać.
Wątpliwości budziły m.in. głosowanie internetowe, podział na strefy, pozwolenie na bezwarunkowy udział niepełnoletniej młodzieży, nieuwzględnienie uczestnictwa starszych osób, brak możliwości składania projektów tzw. miękkich, jak basen, spotkania, grill, a tylko inwestycyjne lub majątkowe. Duże rozbieżności dotyczyły internetowego systemu obsługi Budżetu. Radni twierdzili, że nie był omawiany, Burmistrz – że był. Nie wiadomo, kto się mijał z prawdą.
Burmistrz zaznaczył, że Budżet Obywatelski w naszej gminie to przywilej, a nie obowiązek. Dlaczego, w takim razie tak się spieszył?