Na początku sesji absolutoryjnej powiało niemałą sensacją. Przewodnicząca Rady niespodziewanie zapowiedziała przybycie na dziesiątą trzydzieści pani Marzeny Machałek. Chociaż Marzena Machałek jest posłanką Prawa i Sprawiedliwości, nazwa PiS ani razu nie padła, jakby była trędowata. Za to podkreślano, że pani Machałek jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki.
Burmistrz powitał media i podziękował Marzenie Machałek „nie jako politykowi, tylko jako człowiekowi”. Podziękowania dotyczyły pomocy finansowej w budowie stadionu i uzyskania 20 milionowego dofinansowania w drugiej edycji „Polskiego Ładu”. Ponieważ wizyta pani Minister rozpoczęła się tuż po uzyskaniu przez Burmistrza wotum zaufania i absolutorium, Marzena Machałek pogratulowała Burmistrzowi i enigmatycznie zauważyła, że przy nowym naborze do „Polskiego Ładu” wzięto pod uwagę poprzednią sytuację.
Warto przypomnieć w tym miejscu, że Karpacz, jako jedna z nielicznych gmin w Polsce, w pierwszej edycji nic nie uzyskał. Zero!
Posłanka rozpływała się w zachwytach nad Karpaczem. Podkreślała, jak imponująco Karpacz się rozwija, że z dumą trzeba podkreślić liczbę turystów, liczbę inwestycji itp. Wazelina lała się strumieniami…Przy okazji stwierdziła, że Burmistrz ją dosyć często odwiedza, gdy jest w Warszawie.
Podkreśliła, że Karpacz był i jest przyjaznym miejscem dla uchodźców z Ukrainy, wśród których znalazło się 170 dzieci. Rok szkolny ukończyło 120 z nich. Ta wypowiedź posłanki akurat warta była zapamiętania.
Mówiła jeszcze m.in., że „pięknie się złożyło, że mogę z państwem być” i że „pani przewodnicząca pięknie prowadzi obrady”. Wspominała o sprawach „ponad podziałami”. Kurtuazji, podziwu i podziękowań było ponad miarę.
Kto zyskał, kto stracił? Burmistrz próbował odwrócić uwagę od kilku bardzo niepokojących spraw w mieście i zyskać przychylność zwierzchniej władzy państwowej do swoich działań. W trudnej sytuacji finansowej miasta taka pomoc jest nieoceniona. Przy okazji, być może, próbował utorować drogę do przyjęcia studium póki jeszcze jest stary skład rady. Młyny prawne Wojewody mielą wolno, o decyzji w sprawie dwojga radnych spoza Karpacza nic nie słychać, wiec tym razem bez trudu uzyskałby zgodę rady, choćby w projekcie studium nie przestawiono nawet przecinka.
Posłanka najpewniej liczyła na uzyskanie głosów poparcia w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych i dlatego zdecydowała pojawić się w takim momencie na sesji, udzielając, tym samym akceptacji dla działań Burmistrza. Zapomniała jednak, w jakim środowisku się znalazła. Tutaj, w Karpaczu dodatkowego poparcia nie uzyska, a raczej straci część głosów od osób, które dotąd zawsze na nią głosowały. Może dojść do takiej sytuacji, jak w wyborach w 2010 roku, którą Prezes PiS określił słowami: „Cnotę straciliśmy, a rubla nie zarobiliśmy”. Czy warto było?