Trudny początek ubiegłego roku, w którym zamarł całkowicie ruch turystyczny z powodu pandemicznych obostrzeń, nie zażegnał starych sporów i nie stał się nowym otwarciem pomiędzy władzami miasta a mieszkańcami. W obliczu zagrożenia nie było współdziałania, tylko osobne akcje zmierzające w podobnym kierunku.
Już na przełomie grudnia i stycznia widać było rozdźwięk, który nasilił się w następnych miesiącach, mimo zbliżonej, mocnej krytyki rządowych poczynań. Burmistrz wcale nie był chętnie witany podczas protestu przedsiębiorców na deptaku. Uruchomiony na koniec starego roku licznik strat miasta i ostre medialne wystąpienia, w których włodarz Karpacza m.in. twierdził, że „miasto nie przygotowuje się do Świąt, czy Sylwestra, a do stanu wyjątkowego”, były następstwem pierwszej fali niezadowolenia.
W styczniu miały miejsce dalsze protesty spowodowane zamknięciem branży i brakiem odpowiednich rekompensat. Mieszkańcy zaczęli zbierać podpisy pod inicjatywą zorganizowania referendum dotyczącego respektowania rządowych nakazów i zakazów związanych z koronawirusem. Pomysł spodobał się władzom samorządowym, w tym Burmistrzowi Karpacza, którzy utożsamiali się z wnioskodawcami. Jednak na sesji w marcu radni większością głosów nie przyjęli petycji. Zdaniem prawników miejskich wojewoda uchwałę i tak by odrzucił, jako niezgodną z obowiązującym systemem prawnym. Zaledwie trzech radnych, (na trzynastu obecnych) zagłosowało za referendum twierdząc, że nie można lekceważyć poparcia 650 mieszkańców Karpacza i ich głos powinien zostać wysłuchany, a ostateczną decyzję należy zostawić wojewodzie.
W marcu i kwietniu nastąpiły kolejne niepokojące wydarzenia, tym razem dotyczące nowego projektu studium, które pozwalało na zabudowę ostatnich terenów zielonych w mieście. Najpierw zaskakująco przebiegła dyskusja publiczna, przerwana nagle i pośpiesznie zakończona przez Burmistrza.
A później petycję o odrzucenie studium, którą podpisało ponad 630 osób (na 4200 mieszkańców Karpacza), umieszczono w Biuletynie Informacji Publicznej razem z listami zawierającymi wszystkie nazwiska i adresy – całkowicie bezprawnie! Gminny zespół prawny na sesji w kwietniu pozwolił sobie na wyszydzanie i wyśmiewanie złożonej petycji, jako niezgodnej z przepisami, mało tego, kpił z opinii innego prawnika, który jasno stwierdzał, że petycja została złożona prawidłowo. Skutek był taki, że radni odrzucili petycję, ale trochę wcześniej wycofali studium do poprawy, bo inaczej by poległo – najwidoczniej zabrakło chętnych do głosowania „za”! Mieszkańców całkowicie zlekceważono, pozwalając im na zabranie głosu dopiero na koniec sesji, kiedy ich zdanie nie mogło już wpłynąć na decyzje radnych. Sprawą ujawnienia danych osobowych zajął się sąd i Urząd Ochrony Danych Osobowych.
W czerwcu emocje sięgały zenitu: najpierw w centrum miasta na fasadzie „Chrobrego” zawisła na szubienicy kukła z napisem sugerującym, że chodzi o Wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej, a potem na sesji Klub „Aktywny Karpacz” złożony ze zwolenników Burmistrza próbował odwołać Przewodniczącego i Zastępcę Rady. Przy pełnej, jak nigdy sali, zastępca przerwał sesję po odwołaniu Przewodniczącego, powołując się na złamanie ustawy o samorządzie gminnym. Sprawę również bada sąd.
W sierpniu zniknęła wreszcie kukła z budynku „Chrobrego” – władze miasta przez dwa miesiące nie potrafiły się uporać z wyjątkowym skandalem, który przynosił wstyd naszemu miastu. Prawdopodobnie dopiero nadchodzące wraz z wrześniem Forum Ekonomiczne wymusiło usuniecie obrzydliwej dekoracji. Burmistrzowi i Urzędowi Miejskiemu groziła całkowita kompromitacja przed przybywającymi do Karpacza ważnymi osobistościami.
We wrześniu, po przerwie wakacyjnej Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej zrezygnował z pełnionej funkcji i wróciły, stare, pachnące naftaliną porządki. Zaczęły się „prezenty” dla wybranych i podwyżki dla reszty mieszkańców. Wystarczy obejrzeć sesje z listopada i grudnia 2021 roku. Dzierżawa parkingu na specjalnych warunkach i sprzedaż sklepu w Karpaczu Górnym oraz wzrost opłat za śmieci i podatku od nieruchomości, to tylko niektóre, czytelne przykłady. W tych zdarzeniach widać, że władze i mieszkańcy stają przeciwko sobie.