wtorek, 30 listopada 2021

Kto zrobił krzywdę pani Irence?

    Listopad  stał się dla naszego miasta  niepokojącą porą. Odbyły się w nim trzy sesje, które, jedna za drugą poprowadziła nowa Przewodnicząca Rady.  Najpierw, jako najstarsza wiekiem osoba  rozpoczęła obrady, potem pozwoliła się wybrać na przewodniczącą, a na koniec, po godzinie zamknęła sesję.

    Druga  część obrad odbyła się dwa dni później, budząc ogromne kontrowersje dotyczące trybu zwołania i prowadzenia sesji. Wątpliwości było bardzo dużo,  z którymi nowa Przewodnicząca nie potrafiła sobie poradzić, sama  potęgując chaos. Apelowała o zachowanie powagi, próbowała odbierać radnym głos, ucinając wypowiedzi i strasząc wyłączaniem mikrofonu. Następnie, gdy emocje już opadły, prowadziła obrady tonem nie podlegającym dyskusji. Upominała jednych za chęć „pokazania się” i  rozwlekłe wypowiedzi, a równocześnie sama, nie zdając sobie z tego sprawy, wpadała w moralizatorskie przemowy.

   Na trzeciej listopadowej sesji było trochę inaczej. Przewodnicząca  wykazywała się uniżonością wobec wyższych lub równych rangą, familiarnością wobec radnych Burmistrza oraz oschłością i pouczaniem wobec reszty. Oscylowała miedzy „Bardzo proszę, panie prezesie. Taka jest wola rady”, a „Asia jeszcze ty”, „Asia wychodzisz?”. Ponownie prowadziła obrady  ex cathedra, z dużą sztywnością.  Zadziwiała też niezdolnością do korzystania z prostych w obsłudze urządzeń elektronicznych,  które wszyscy radni mają do dyspozycji już od dobrych kilku lat.

   Ze zrozumieniem trzeba podejść do kiepskiej kondycji zaplecza Burmistrza, czyli „Aktywnego Karpacza”, jego braku doświadczenia, niechęci do pracy i  intelektualnej słabości. Wybór był żaden i Przewodnicząca, jako osoba odpowiedzialna poświęciła się. Nie potrafiła odmówić propozycji, gotowa własnym zdrowiem bronić starego porządku, jeszcze sprzed pół wieku.

  Przewodniczącej Rady  na pewno  należy się tytuł honorowy, bukiety kwiatów i podziękowania za wieloletnią pracę.  Na posterunku, na czele rady powinien jednak stanąć ktoś inny.

 

 

sobota, 27 listopada 2021

Bez pomysłu na przyszłość. Jakoś to będzie?

    Sesja, która odbyła się w ostatnią środę, przyniosła  listopadowe, pozbawione optymizmu prognozy dotyczące działalności Burmistrza i rady. Na czoło wybiły się dwie sprawy: wystąpienie Prezesa Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i próba uchylenia uchwały pozwalającej gminie sprzedać sklep w Karpaczu Górnym. Tym razem radni zdecydowanie opowiedzieli się za sprzedażą i w ten sposób zrobili nadzieję innym osobom, niepomnym, że w tym składzie rady żadne zasady  nie obowiązują. Nie mówiąc już o interesie ogółu.

    Nieprzyjemnym zgrzytem związanym z wystąpieniem Prezesa spółki komunalnej był brak możliwości zapoznania się ze sprawozdaniami z działalności za 2020 r. w Biuletynie Informacji Publicznej. Dopiero w trakcie trwania sesji pojawiło się mocno spóźnione sprawozdanie finansowe (i zarządu). Nasuwają się przypuszczenia, że był to celowy zabieg, przy pomocy którego próbowano uniknąć kłopotliwych pytań o kondycję spółki.

     Relacja   Prezesa wyraźnie wskazywała  na trudną sytuację zakładu. Na przykład, nastąpił spadek przychodów netto o 20 %, czyli ponad 2 mln 300 tys., gmina Karpacz ograniczyła zlecenia o 28 % tj. ponad 1 mln zł, a strata brutto przekroczyła 600 tys. zł. Nie wiadomo, co będzie dalej z przebudową i modernizacją oczyszczalni przy ul. Nadrzecznej, bo nawet, gdy zakończą się administracyjne procedury, to zabraknie na inwestycję pieniędzy. Chodzi  nie tylko o duże, wielomilionowe kwoty, ale również o sens przedsięwzięcia, a więc o to, że w pobliskich Mysłakowicach taka oczyszczalnia już istnieje…

   

poniedziałek, 15 listopada 2021

O wyższosci spożywczaka pod Wangiem nad warzywniakiem przy deptaku

Przypomnijmy - tak było:

   W styczniu, na pierwszej sesji w nowym, 2021 roku radni rozpatrywali uchwałę dotyczącą  wykupu miejskiego gruntu pod sklepem warzywno-spożywczym przy ul. Konstytucji 3 Maja. Właściciel popularnego w mieście warzywniaka  nie był  zainteresowany dalszą dzierżawą działki i chciał, aby rada przyznała mu pierwszeństwo w  jej nabyciu. 

    Radni w dyskusji mocno podkreślali, że nie należy sprzedawać strategicznych miejsc w Karpaczu, że interes publiczny jest ważniejszy, a nawet padły słowa o grabieży wspólnego majątku. Dalszą działalność sklepu widzieli poprzez przedłużenie  dzierżawy. Wynik głosowania był jasny i czytelny: Zaledwie 3 radnych poparło projekt uchwały przyznającej dzierżawcy pierwszeństwo do nabycia nieruchomości zabudowanej, 10 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.

   ***

    Minęło kilka miesięcy, nastał listopad   i pod obrady trafił projekt uchwały „w sprawie wyrażenia zgody na zbycie oraz przyznanie pierwszeństwa w nabyciu lokalu użytkowego wraz ze zbyciem udziału w gruncie na własność”. Sprawa bardzo podobna do tej ze stycznia: Wieloletni dzierżawca sklepu spożywczego starał się o kupno miejskiego lokalu i części gruntu, położonego w centrum Karpacza Górnego.

     Wydawało się, że radni postąpią tak samo i będą chronić własność miejską przed utratą. Stało się jednak zupełnie inaczej, ważne argumenty nie miały znaczenia. W głosowaniu tylko 3 radnych było przeciwko sprzedaży nieruchomości, aż 5 wstrzymało się od głosu, a zaledwie 5 radnych zadecydowało o przejściu nieruchomości w prywatne ręce!  Zarówno Burmistrz, jak i pięciu radnych - wspartych przez następnych pięciu, wstrzymujących się od głosu -  nie chcieli, aby w tym punkcie było,  na przykład miejsce spotkań dla mieszkańców Karpacza Górnego z możliwością wykorzystania go na lokal wyborczy lub informacja turystyczna w sezonie. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że na lokalu miasto może też zarabiać: Wydzierżawienie pomieszczeń "Żabce" to suma nawet 10 tys. zł wpływu do kasy miejskiej, zamiast symbolicznych 1260 zł miesięcznie dotychczasowego dzierżawcy.

                                                                  ***

    Przeciwnicy roztrwaniania własności miejskiej, których liczba, od zimy do jesieni, stopniała z dziesięciu do trzech określili to, co się stało słowem „skandal” i zapowiedzieli działania anulujące uchwałę. Możliwe, że idąc za przykładem Rafała Gerstena ochronią lokal przed niebezpieczną prywatyzacją. W tej całej historii  naprawdę ciekawy jest niejasny powód zmiany stanowiska części radnych. W którymś momencie radny Czerniak mimochodem stwierdził, że „nie lubi farbowanych lisów”. Na to radna Seweryn odpowiedziała, że nigdy się nie farbowała, a radny Pajdzik domagał się ukrócenia nieprzyzwoitych wypowiedzi. Czyżby „uderz w stół, a nożyce się odezwą?

    Można sobie żartować, że im wyżej nad poziom morza, tym łatwiej przehandlować własność publiczną, czyli niczyją. A może  przyczyna, dla której radni głosowali za uchwałą lub wstrzymali się od głosu leży głębiej i  „oni niewinni (…),  inni szatani byli tam czynni”?

  

poniedziałek, 8 listopada 2021

Kupczenie majątkiem gminy

    Przerwana w środę sesja, zwołana ponownie na piątek, 5 listopada  - niezgodnie z pismem wojewody pod nieobecność dwóch radnych – to tylko niektóre z wątpliwych „atrakcji”  zafundowanych nam przez gospodarza miasta na koniec tygodnia.

   To, czy sesja była legalna, czy nie, okaże się w najbliższym czasie. W tej chwili najważniejsze jest, że umożliwiła przyjęcie trzech bulwersujących uchwał, które kilku osobom przyniosły duże korzyści, a wszystkim mieszkańcom zaserwowały podwyżki podatków.

   Jedna z kontrowersyjnych uchwał dotyczyła dzierżawy parkingu miejskiego, z którego profity czerpie rodzina radnego Czubaka.  Długa dyskusja nie wyjaśniła, dlaczego nie można przenieść parkometru z ul. Obrońców Pokoju i ustawić go przy ul. Karkonoskiej, żeby opłaty parkingowe zasilały kasę miejską, a nie prywatną. Burmistrz dwoił się i troił, aby nakłonić radę do  przedłużenia dzierżawy za symboliczną opłatą, czyli  do działania na szkodę gminy. W końcu mu się to udało.

    Inna dotyczyła sprzedaży lokalu miejskiego  zajętego przez sklep w Karpaczu Górnym, o co bardzo zabiegał radny Pajdzik.  Nie pomogły argumenty wskazujące, że ten lokal jest gminie  potrzebny, że jest już jednym z ostatnich, znajdujących się w zasobach miasta. Widocznie gminę stać, na położony w pobliżu Wangu „podarunek" dla prywatnej osoby.  Ciekawe, czy mieszkańcy Karpacza już wiedzą, że zostali bezceremonialnie pozbawieni własności?

   Podążając w ślad za Burmistrzem, radni pozwolili na uszczuplenie majątku gminy kosztem mieszkańców, a równocześnie nałożyli  na Karpaczan haracz w postaci podwyżek podatków i opłat,  na przykład od nieruchomości. Skutek jest taki, że kilku się cieszy, a reszta zgrzyta zębami. Czy taka „polityka” władz gminnych będzie obowiązywać aż do wyborów?