Karpacz będzie miał wreszcie własną strategię rozwoju miasta. Po wielu latach miasto przypomniało sobie, że warto ją przygotować. Ostatnie próby jej stworzenia miały miejsce w 2014 r., a potem prace nagle przerwano. Zmieniły się przepisy, strategia przestała być dokumentem obowiązkowym, więc ówczesne władze Karpacza porzuciły ją w pół drogi. To wtedy miały miejsce żenujące konsultacje społeczne przypominające szkolną klasówkę. Pisałam o tym w poście „Gdzie się podziała strategia miasta". TUTAJ
Teraz sytuacja się zmieniła, problemy miasta (zadłużenie) nabrzmiały i raptem, pod koniec roku nasze władze pojęły, że strategia może się przydać, chociaż dalej jest nieobowiązkowa. Wprawdzie inne gminy przygotowujące dokument na lata 2021 – 2030 rozpoczęły prace wiosną, ale dobrze, że Karpacz jeszcze przed zimą zdążył się obudzić.
Nasze miasto, przez wieloletni brak strategii wlokło się w ogonie polskich samorządów. Z badań prowadzonych w 2020 r. przez firmę audytorsko – doradczą Grant Thorton wynikało, że 81 procent gmin posiadało strategie rozwoju. Karpacz wybrał „żywioł” i opierał się na cząstkowych dokumentach. Jakie są skutki takiej „polityki”, widzimy na co dzień.
Nowa strategia będzie musiała nie tylko współgrać ze strategią wojewódzką, ale również spełnić inne warunki, na przykład zawierać wnioski z diagnozy społecznej, gospodarczej i przestrzennej gminy. Jej zadaniem będzie integrowanie rozwoju społecznego i gospodarczego z przestrzennym, a więc dotknie drażliwych i nierozwiązanych w Karpaczu kwestii, znajdujących się w projekcie studium. Dlatego szczególnie ważne będą konsultacje społeczne i opinia radnych.
Na pytanie zawarte w tytule można przytoczyć różne odpowiedzi, ale jeżeli gmina dzięki strategii pozyska nowe środki unijne, to przy odrobinie dobrej woli można je utożsamić z rzeczywistą troską o miasto. O ile nie zostaną przeznaczone na nieprzemyślane projekty (patrz: stadion).