czwartek, 30 września 2021

Strategia: Wyjście awaryjne, czy rzeczywista troska o dobro miasta?

    Karpacz będzie miał wreszcie własną strategię rozwoju miasta. Po wielu latach miasto  przypomniało sobie, że warto ją przygotować.  Ostatnie próby  jej  stworzenia  miały miejsce w 2014 r., a potem prace  nagle przerwano. Zmieniły się przepisy, strategia przestała być dokumentem obowiązkowym, więc ówczesne władze Karpacza  porzuciły ją w pół drogi. To wtedy miały miejsce żenujące konsultacje społeczne przypominające szkolną klasówkę. Pisałam o tym w poście „Gdzie się podziała strategia miasta". TUTAJ

    Teraz sytuacja się zmieniła, problemy  miasta (zadłużenie)  nabrzmiały i raptem, pod koniec roku  nasze władze pojęły, że strategia może się przydać, chociaż dalej jest nieobowiązkowa. Wprawdzie inne gminy przygotowujące dokument na lata 2021 – 2030 rozpoczęły prace wiosną, ale dobrze, że Karpacz jeszcze przed zimą zdążył się obudzić.

   Nasze miasto, przez wieloletni brak strategii wlokło się w ogonie polskich samorządów.  Z badań prowadzonych w 2020 r. przez firmę audytorsko – doradczą Grant Thorton wynikało, że  81 procent gmin posiadało strategie rozwoju. Karpacz wybrał „żywioł” i opierał się na cząstkowych dokumentach. Jakie są skutki takiej „polityki”, widzimy na co dzień.

    Nowa strategia będzie musiała nie tylko współgrać ze strategią wojewódzką, ale również spełnić  inne warunki, na przykład zawierać wnioski z  diagnozy społecznej, gospodarczej i przestrzennej gminy. Jej zadaniem będzie integrowanie  rozwoju społecznego i gospodarczego z przestrzennym, a więc  dotknie  drażliwych i nierozwiązanych w Karpaczu kwestii, znajdujących się w projekcie studium. Dlatego szczególnie ważne będą konsultacje społeczne i opinia radnych.

    Na pytanie zawarte w tytule  można przytoczyć różne odpowiedzi, ale jeżeli gmina dzięki strategii pozyska  nowe środki unijne, to przy odrobinie dobrej woli można je utożsamić z rzeczywistą troską o miasto. O ile nie zostaną przeznaczone na nieprzemyślane projekty (patrz: stadion).

wtorek, 28 września 2021

O sesji, której nie było i o tej, która dopiero będzie

   Niewiele brakowało do tego, żeby we wrześniu odbyły się dwie sesje. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że obydwie sesje miały być przeprowadzone w trybie nadzwyczajnym, a program drugiej z nich, zwołanej na wniosek Burmistrza zawierał rewolucyjne zmiany w  Radzie Miejskiej. To, czego nie udało się przeprowadzić klubowi „Aktywny Karpacz” w czerwcu, Burmistrz próbował dokończyć we wrześniu, ale bez sukcesu. Czterdziesta czwarta sesja się nie odbyła, bo nie miał jej kto prowadzić.

   Następna sesja w normalnym trybie przewidziana jest  na początek listopada,  z bogatym programem, w którym wyróżnia się projekt uchwały „w sprawie określenia szczegółowego trybu i harmonogramu opracowania Strategii Rozwoju Gminy Karpacz na lata 2021 – 2030”.  

  Obydwie powyższe wiadomości są dobrym znakiem na przyszłość. Po pierwsze dlatego, że próba pośpiesznej, „na siłę”  przeprowadzanej zmiany w Radzie Miejskiej przez zwolenników Burmistrza spotkała się z mocną odpowiedzią i wykazała słabość gospodarza Karpacza wraz z jego obsługą prawną.  Trzeba się teraz  uzbroić w cierpliwość i poczekać na decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

   A po drugie dlatego, że nasze miasto, zamiast kręcić się w kółko  zabiera się wreszcie, na poważnie za wypracowanie wizji i strategii rozwoju.  Nie na kolanie i nie dla picu, jak to było za czasów poprzedniej władzy, ale z udziałem mieszkańców, którzy są  wystarczająco świadomi niebezpieczeństw, jakie czyhają na Karpacz. Już nie raz udowodnili, że potrafią skutecznie zablokować złe decyzje i groźne kierunki tzw. rozwoju.

  Dobrze, że słowa „wiatr nigdy nie sprzyja temu, kto nie wie, dokąd iść”, przestaną pasować do Karpacza.

   

 

niedziela, 19 września 2021

Samorządowa arogancja nie tylko u nas

    To, że inwestorzy kierują się tylko i wyłącznie zyskiem, nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Natomiast wciąż w osłupienie wprawiają decyzje radnych, którzy nie potrafią wybiec myślą kilka lat do przodu i przewidzieć skutków swoich głosowań.  W naszym mieście doskonale widać fatalne efekty uchwał przyjętych, mniej więcej dziesięć lat temu. Zabudowa ulic: Myśliwskiej, Narutowicza i Kąpielowej to dzieło radnych, którzy dzisiaj niezbyt chętnie się do niego  przyznają.

  Karpacz, niestety nie jest żadnym wyjątkiem. Trzy wieże, które się pojawiły przed „Gołębiewskim” są ponurym przykładem karpackiej betonozy, która opanowała również inne kurorty.

  „Kto i po co funduje Polakom wakacje w blokowiskach?” na to pytanie można znaleźć odpowiedź w Magazynie Śledczym Anity Gargas, który w ostatni czwartek gościł w Międzyzdrojach, miasteczku porównywalnym z Karpaczem. To tutaj mają powstać  dwie olbrzymie turystyczne wieże  mieszkalne, każda z 33 piętrami o wysokości 112 metrów, przy samej plaży. Prace jeszcze nie ruszyły i możliwe, że wcale nie ruszą, bo nad inwestycją gromadzą się czarne chmury. Protestują mieszkańcy, którzy złożyli petycję podpisaną przez ponad 600 osób, ruszyło prokuratorskie śledztwo, interweniuje wojewoda i wychodzą na jaw zdumiewające szczegóły. A wszystko zaczęło się wtedy, gdy radni w 2011r.  przyjęli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego,  który dopuszczał w tym miejscu budynki do 150 m wysokości, ale nie niższe niż 50 m. Dzisiaj radni mgliście się tłumaczą i mówią, że chcieli nowoczesnej zabudowy, a nie wioski rybackiej. Tylko były burmistrz, który przeprowadził się znad morza w góry idzie w zaparte i dalej chwali pomysł. Miał być Dubaj, a co wyszło? Polecam. TUTAJ

   Dla porównania ekipa telewizyjna wybrała się do najbliższego niemieckiego kurortu Ahlbeck, którego władze potrafiły uszanować starą zabudowę i stworzyły z miasteczka prawdziwą nadmorską perełkę. Kontrast jest niesamowity.