Trzeba wierzyć, że chodziło tylko
o zrozumienie trudnej sytuacji „króla
deptaka”. O współczucie, dobro i litość,
a nie o żadne uwikłania i zależności. O troskę, żeby bezduszne prawo nie zatriumfowało
nad pokrzywdzonym obywatelem...
Powyższe
słowa to nic innego jak sarkazm, bo wiary nie należy w to mieszać. Radni przed
tygodniem uchwalili zmianę miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego
dla centrum miasta – chodzi o słynną już „Piekielną” i jej okolice.
W programie sesji nie umieszczono
uchwały w tej sprawie. Na posiedzeniu padła propozycja, aby uchwałę wycofać z
porządku obrad. Powodem miało być jej późne zgłoszenie (dopiero 16 kwietnia ) oraz to, że
przedstawiała nieczytelny wykaz zmian i błędy. Większość radnych nie przychyliła się
do tego wniosku i uchwałę przegłosowano. Samowola budowlana została
zalegalizowana 9 głosami.
Cała historia ze zmianą miejscowego planu zatwierdzającego samowolę zaczęła się ponad
rok temu. Wtedy 9 osób ze starej rady złożyło wniosek o zmianę planu zagospodarowania
dla inwestora. Rada ten wniosek przegłosowała, mimo że wojewoda uchylił wydane
przez starostwo pozwolenie na budowę. Podobnie negatywną opinię wydał Główny
Inspektor Nadzoru Budowlanego. Powód, jakim było naruszenie miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego był dla radnych nieistotny.
Swoim głosowaniem sprzed paru dni nowa rada pokazała, że nie interesują jej decyzje organów państwa ( po drodze
był jeszcze wyrok WSA ), że na terenie gminy to ona rozstrzyga samodzielnie sporne kwestie. W tej sprawie zachowała się tak, jakby w międzyczasie nie było żadnych
wyborów, a w Karpaczu skład rady wcale się nie zmienił… Najbardziej przykre
było to, że znajdujący się w składzie nowej rady stróż prawa też nie widział
niczego niestosownego w takim postępowaniu.