Nadzwyczajna sesja, która odbyła się wczoraj
dotyczyła, przede wszystkim zmian budżetowych. Wstęp
poświęcono kampanii „Ty się bawisz – one cierpią”, której celem było wyeliminowanie, szkodzącego zwierzętom huku fajerwerków w Sylwestra. Potem omawiano dwa projekty
uchwał dotyczące „Deklaracji Sudeckiej” i Strategii Rozwoju SUDETY 2030”.
Uchwały przedstawiała pani wiceburmistrz, a wyjaśnień udzielał również
burmistrz naszego miasta.
Cały problem polegał na tym, że uchwał nie wprowadzono wcześniej na
komisje. Radni zostali zaskoczeni 135 stronicowym dokumentem, z którym nie
zdążyli się zapoznać i nie wiedzieli, kto go stworzył. Przedstawienie strategii na sesji w ekspresowym tempie oraz tłumaczenie, że dotarła w ostatniej
chwili i brakło czasu na jej omawianie
było niepoważne, wręcz infantylne. Natomiast sugerowanie radnym (wprawdzie bez
przekonania), żeby uchwały przegłosowali wskazywało na jawne lekceważenie rady. Nakłanianie ich do głosowania „w ciemno”
przypominało fatalne praktyki z niedalekiej przeszłości ( patrz – Stadion ).
Radni, na szczęście uchwał nie przyjęli i
skierowali je do prac w komisjach, co wcale wnioskodawców nie zdziwiło - widać było,
że z góry oczekiwali takiej reakcji. Na koniec burmistrz rzucił „prosiłbym, żebyśmy w styczniu przepracowali ten
projekt”.
Czy nie można było zwyczajnie,
po ludzku powiedzieć, jak się sprawy mają, przedstawić jasno sytuację i potraktować radnych z szacunkiem? Czy
trzeba było dokonywać takich sztuczek i po cwaniacku robić wrzutki – a nuż się uda?
Być może przystąpienie do „Deklaracji
Sudeckiej" jest słuszne. Być może przyjęcie strategii „Sudety 2030” również, z korzyścią dla naszej gminy. Z zastrzeżeniem,
że działania te nie staną się nową areną
walki między samorządem a rządem. Tyle, że przedstawiono temat w sposób
wyjątkowo niefortunny…
W ostatni dzień starego roku
warto przywrócić do łask słowo „szacunek”.
Niech ono w nowym roku zagości w radzie na stałe. Nie trzeba go wcale wymawiać –
wystarczy, że gdzieś w kącie sali skromnie sobie przycupnie… Po to, żebyśmy my,
mieszkańcy oglądali sesje z zaciekawieniem, a nie z zażenowaniem.