Burmistrz Karpacza obwieścił 22 lutego 2018 r. o przystąpieniu
do sporządzenia studium oraz o przeprowadzeniu oceny oddziaływania na
środowisko. Wnioski w tej sprawie zainteresowani mogą składać w urzędzie do 23
marca. W ciągu miesiąca będą zbierane
życzenia mieszkańców Karpacza – każdy, kto ma możliwość podniesienia wartości
swojej działki, może spróbować.
Po
przejściu całej procedury jest wielce prawdopodobne, że bogaci będą jeszcze bogatsi, a biedni, jeszcze
biedniejsi. Różnica między majętnymi, a mniej zamożnymi jest taka, że
posiadacze gruntów wiedzą, że się
wzbogacą, a ci, co ich nie mają lub mają mało, jeszcze nie wiedzą, że stracą.
Przy
okazji otwarcia studium doszło do ciekawego zjawiska. Otóż okazało się, że wpływ
na całokształt prac będzie miała jedna rodzina: ojciec jest doradcą burmistrza
do spraw urbanistyczno- architektonicznych, a syn zaangażował się w prace nad
nowym studium.
Dziwne, że burmistrz tak nieroztropnie
zgodził się na problematyczną współpracę. Można zrozumieć, że nie widzi
konfliktu interesów i sprawy etyczne mają dla niego drugorzędne znaczenie. W końcu
w karpackim urzędzie, na wysokich samorządowych
stanowiskach podobny układ działa już parę lat. Jak dotąd, słychać tylko
szeptanie po kątach i nikt nie powiedział głośno: sprawdzam.
Mamy
jednak rok wyborczy. Główna batalia o to, kto będzie nowym burmistrzem, dopiero
przed nami. Obecny burmistrz bardzo
ułatwia konkurentom działanie. I dobrze.