W przydługiej sesji rady
miejskiej poruszono dzisiaj tematów bez liku. Cały wachlarz nierozwiązywalnych problemów,
które trapią miasto, o których mówi się całą kadencję i niewiele z tego wynika. A najgorsze jest to, że porusza się niektóre tematy tylko dlatego, że trzeba sprawić
wrażenie, że coś się robi, gdy w rzeczywistości nie ma się zamiaru nic robić.
Tak było dzisiaj z projektem uchwały
reklamowej, którą określono w planie sesji enigmatycznie jako „Ustawa
krajobrazowa – plany i możliwości wprowadzenia jej zapisów w kontekście
uporządkowania ładu reklamowego”. Gdzieś wyparowało sformułowanie o uchwale
reklamowej, a przecież wcześniej o
przygotowanym projekcie mówiono i pisano. Zwrócił na to uwagę radny Kubik.
Od
trzech lat radni i burmistrz zajmują się porządkowaniem reklam tak ostrożnie i
bojaźliwie, że tego wcale nie widać. Uchwała reklamowa stała się gorącym
kartoflem, który przerzucany jest z rąk do rąk. W tej kadencji, nawet na zapowiadane
konsultacje z mieszkańcami nie ma co liczyć, bo mogą się zamienić w targowisko
z udziałem najlepszych przekupek w mieście. Tak już przecież było ponad rok temu, a gniew ludu przed wyborami
może słono kosztować. Na utratę głosów wyborczych nie można sobie przecież
pozwolić. Jednoznacznie cały problem i dyskusję podsumował radny Stanek mówiąc m.in.,
że to śliski temat.
Zanim nasi przedstawiciele zajęli się
reklamami, sporo zamieszania wprowadziła radna Seweryn próbując doprowadzić do
zmiany porządku obrad. Wywołała burzę w szklance wody. Nie podobało jej się to,
że punkt „Interpelacje i zapytania” znajduje się na początku sesji, a nie na
końcu. Podparła się nawet statutem gminy, ale nie zrozumiała, że wymienione w
nim elementy sesji nie określają ich kolejności. Po niepotrzebnej dyskusji, sprawę uporządkował wreszcie miejski
prawnik. Tak więc dostojeństwo, siwy włos, wyższość okazywana innym i
doświadczenie wcale nie chronią przed śmiesznością.
Potem dyskutowano o raportach medialnych
dotyczących imprez organizowanych w mieście,
o ściekach, o ujęciach wody i o spalarni śmieci w Kostrzycy. Nie
zabrakło, jak zwykle arogancji i sformułowań takich, jak „ Chce pan jeszcze
powiedzieć coś mądrego?”
Radny Czerniak zapytał, dlaczego odmówiono mu wystąpienia o kopię dokumentów do powiatu dotyczących wybudowanego parkingu przy
ulicy Sanatoryjnej. W odpowiedzi burmistrz poskarżył się, że dwóch radnych
zasypuje urzędników wnioskami i są oni przeciążeni pracą.
A może, zamiast obwiniać radnych, lepiej
popracować nad organizacją pracy w urzędzie i nad atmosferą, jaka w nim panuje?
Wszyscy na tym zyskają: i urzędnicy i petenci ( łącznie z radnymi ).