piątek, 23 grudnia 2016

Sesja i wyłączanie mikrofonów



      Ponury  listopadowy nastrój ogarnął ostatnią sesję Rady Miejskiej. Udzielił się też internetowym słuchaczom, którzy najwyraźniej nie mieli ochoty na oglądanie poddenerwowanych smutasów. Nagranie z sesji nie cieszyło się wzięciem - Karpaczanie mieli ciekawsze zajęcia niż przyglądanie się skaczącym sobie do gardła radnym.

      Długa i zagmatwana wypowiedź burmistrza zapoczątkowała serię ataków w różnych kierunkach, dla postronnego słuchacza mało czytelnych i mało zrozumiałych. Najważniejsza osoba w  Karpaczu zażyczyła sobie, żeby zapamiętać datę 30 listopada 2016 r., bo to jest  dzień, kiedy na sesji miasta są wprowadzane podwójne standardy.  Konia z rzędem temu, kto zrozumiał, o co burmistrzowi chodziło. Z całej wypowiedzi wynikało tylko jedno – że nie lubi radnego Kubika.

      No i zaczęło się: „Ogary poszły w las”, nagonka ruszyła  na całego. Do boju z zapałem zerwał się radny Stanek.  Zaczął spokojnie, od przedstawiania zajęć sportowych dla dzieci, ale potem rozkręcił się na dobre i hamulce puściły. Jego zdaniem,  główną przeszkodą w rozwoju miasta jest radny Kubik, który robi wszystkim negatywną reklamę. On, czyli radny Stanek (i  inni) wychodzi ze skóry, żeby wypromować miasto i wymyśla najrozmaitsze imprezy. A radnego Kubika nikt nie lubi, ani mieszkańcy, ani gestorzy, ani urzędnicy miasta.

       Zapalczywość radnego Stanka byłaby nawet zabawna, gdyby sesje odbywały się w przedszkolu albo w szkole.  W sali narad Urzędu Miejskiego jest niebezpieczna i po prostu groźna. Stygmatyzowanie radnego, którego nie lubi radny Stanek, odbieranie mu dobrego imienia, publiczne ordynarne obrażanie go, to nic innego jak przemoc  i próby zastraszenia. Tak nie wolno się zachowywać  - elementarna kultura obowiązuje wszystkich radnych i nie ma od niej wyjątków!

      Każdy, kto był na sesji albo słuchał jej przez internet na pewno zapamięta datę 30 listopada. Tylko zupełnie z innego powodu niż chciał burmistrz. Ta data jest punktem zwrotnym i od tego momentu sesje rady powinny się zmienić. Jeżeli agresja wśród radnych zacznie eskalować, to wyłączanie mikrofonów może nie wystarczyć. I co wtedy? Będą się panowie bić między sobą?

     Jest teraz dobry czas na  refleksje. Panie i Panowie radni! Czy chociaż raz przesłuchaliście w internecie swoje wypowiedzi na sesji?  Życzę Wam więcej dystansu do siebie i poważnego traktowania obowiązków, które Wam powierzyliśmy – my mieszkańcy.