Ponury
listopadowy nastrój ogarnął ostatnią sesję Rady Miejskiej. Udzielił się
też internetowym słuchaczom, którzy najwyraźniej nie mieli ochoty na oglądanie
poddenerwowanych smutasów. Nagranie z sesji nie cieszyło się wzięciem -
Karpaczanie mieli ciekawsze zajęcia niż przyglądanie się skaczącym sobie do
gardła radnym.
Długa
i zagmatwana wypowiedź burmistrza zapoczątkowała serię ataków w różnych kierunkach,
dla postronnego słuchacza mało czytelnych i mało zrozumiałych. Najważniejsza
osoba w Karpaczu zażyczyła sobie, żeby zapamiętać datę 30 listopada 2016 r.,
bo to jest dzień, kiedy na sesji miasta
są wprowadzane podwójne standardy. Konia
z rzędem temu, kto zrozumiał, o co burmistrzowi chodziło. Z całej wypowiedzi
wynikało tylko jedno – że nie lubi radnego Kubika.
No i zaczęło się: „Ogary poszły w las”,
nagonka ruszyła na całego. Do boju z
zapałem zerwał się radny Stanek. Zaczął
spokojnie, od przedstawiania zajęć sportowych dla dzieci, ale potem rozkręcił
się na dobre i hamulce puściły. Jego zdaniem, główną przeszkodą w rozwoju miasta jest radny
Kubik, który robi wszystkim negatywną reklamę. On, czyli radny Stanek (i inni) wychodzi ze skóry, żeby wypromować
miasto i wymyśla najrozmaitsze imprezy. A radnego Kubika nikt nie lubi, ani
mieszkańcy, ani gestorzy, ani urzędnicy miasta.
Zapalczywość
radnego Stanka byłaby nawet zabawna, gdyby sesje odbywały się w przedszkolu
albo w szkole. W sali narad Urzędu
Miejskiego jest niebezpieczna i po prostu groźna. Stygmatyzowanie radnego, którego nie lubi radny Stanek, odbieranie
mu dobrego imienia, publiczne ordynarne obrażanie go, to nic innego jak przemoc
i próby zastraszenia. Tak nie wolno się zachowywać - elementarna kultura obowiązuje wszystkich
radnych i nie ma od niej wyjątków!
Każdy,
kto był na sesji albo słuchał jej przez internet na pewno zapamięta datę 30
listopada. Tylko zupełnie z innego powodu niż chciał burmistrz. Ta data jest punktem
zwrotnym i od tego momentu sesje rady powinny się zmienić. Jeżeli agresja wśród
radnych zacznie eskalować, to wyłączanie mikrofonów może nie wystarczyć. I co
wtedy? Będą się panowie bić między sobą?
Jest teraz dobry czas na refleksje. Panie i Panowie radni! Czy chociaż
raz przesłuchaliście w internecie swoje wypowiedzi na sesji? Życzę Wam więcej dystansu do siebie i
poważnego traktowania obowiązków, które Wam powierzyliśmy – my mieszkańcy.