Wyobraźmy sobie, że pewnego dnia rankiem w różnych miejscach
Karpacza pojawiają się nad ulicami i
wiszą na domach kolorowe billboardy. A
na profesjonalnie wykonanych banerach wszyscy
mogą sobie obejrzeć zdjęcie naszego włodarza z podpisem: Burmistrz jest szkodnikiem miasta! Trudno to
sobie wyobrazić, prawda? A nawet wtedy, gdy puścimy wodze fantazji, wiemy, że
takie banery wisiałyby najwyżej godzinę.
Służby miejskie szybko uporałyby się z problemem, a policja zaczęłaby
dochodzić: kto, co, gdzie, jak i dlaczego?
Tymczasem w Karpaczu, chyba po raz
pierwszy, życie przerosło wyobraźnię.
Jeden z tak zwanych przedsiębiorców postanowił na własną rękę wymierzyć
"sprawiedliwość" i rozwiesił trzy billboardy w różnych punktach miasta. Płachty
ze zdjęciem radnego Grzegorza Kubika i ostrzeżeniem
przed nim można było oglądać przez bitych pięć dni! Tylko jeden baner zdjęto
dosyć szybko, ale reszta spokojnie sobie dyndała wzbudzając sensację i jednak duże oburzenie wśród mieszkańców. Turyści wcale nie zwracali uwagi na te
ozdoby, co najwyżej myśleli, że to jakieś powyborcze wspomnienia.
Równocześnie akcja szkalowania nabierała tempa – zbieranie podpisów wśród specyficznych „przedsiębiorców”
przeciwko radnemu. Próba pozbawienia go mandatu, uniemożliwienie mu wejścia na
sesję, itd. Każdy, kto chociaż trochę ma pojęcie, o tym, jak działa rada
miejska wie, że to inicjatywy bez szans na powodzenie. Ale po to, żeby zrobić zadymę - wystarczające. Zawsze znajdą się osoby, co uwierzą
we „wszechmoc wielkich przedsiębiorców”. To dzięki takim osobnikom Karpacz
zamienił się w miasteczko jak na dzikim
zachodzie, gdzie obowiązuje prawo pięści.
A jak na
niszczenie wizerunku radnego zareagowali stróże prawa i porządku? Nijak –
wykazali się opieszałością i bezsilnością. A co zrobili nasi radni i władze miasta? Jedni udali, że nic nie wiedzą, a inni zapewniali, że z działalnością radnego nie
mają nic wspólnego.
Nie wiadomo, jaki będzie ciąg dalszy panoszenia
się w mieście nieciekawych kolesi. Jedno na pewno wiadomo: brak reakcji na łajdactwo powoduje jego eskalację, a milczenie i
tchórzostwo daje przyzwolenie. Kto
będzie następny?