niedziela, 28 września 2025

Burmistrz grozi: który to pracownik?

   Ważny program sesji ze środy 24 września,  z istotnymi informacjami  i uchwałą przyjmującą Kartę Mieszkańca   został  przyćmiony, wcale nie przez brak obrazu w transmisji, ale przez niepojęte zachowanie Burmistrza Karpacza.

Przez kilka minut wydawało się, że wróciły czasy pańszczyźniane i słychać było, jak jaśnie pan we własnym folwarku rozstawiał poddanych chłopów po kątach. Iskrą, która wywołała agresję  stały się wkłady do miejskich śmietniczek. Radny Serwinis, który w imieniu pracowników miejskiej spółki  mówił o uciążliwości opróżniania koszy i prosił o foliowe worki, zapewne nie spodziewał się takiej reakcji. Burmistrz podniósł głos i wykrzykiwał: „Dowiem się, który to pracownik interweniuje. Mówię to do kamery, chcę się dowiedzieć, który to pracownik”! W odpowiedzi, radny Serwinis zauważył, że pewnego rodzaju problemy w spółce są niesłyszalne i apelował, aby nie robić nagonki   na ludzi.

Po dobrej chwili gospodarz miasta się uspokoił, ale  niesmak pozostał. Na nic się zdały nieudolne próby zatuszowania niebywałego skandalu mówieniem „źle mnie pan zrozumiał”.

Smutno się robi, gdy w Karpaczu pozornie błahych spraw  nie można rozwiązać inaczej, niż nagłośnieniem ich na sesji. Jeszcze smutniej jest, kiedy Burmistrz miasta próbuje zastraszać ludzi, żeby nigdy więcej nie odważyli się mówić radnym, co ich boli.

Po agresywnym zachowaniu burmistrza widać, że źle się dzieje nie tylko w Urzędzie Miasta, ale również w Miejskim Zakładzie Usług Komunalnych. Czas na gruntowne porządki nastał już teraz i one wcale nie dotyczą pracowników tylko kierownictwa miejskiej spółki. Nie ma co czekać do wiosny.

 

 

 

wtorek, 23 września 2025

Bilet wstępu do miasta

     Jedyne miasto na świecie, do którego wstęp jest za opłatą ogłosiło, że w 2026 r. również będzie pobierać taką daninę od turystów jednodniowych.

Trzeci rok z rzędu Wenecja próbuje uporać się z nadmiarem turystów i wprowadza bariery finansowe dla osób, które  zaglądają do miasta  przejazdem, spędzając w nim tylko kilka godzin.  W nadchodzącym roku ograniczenia mają  obowiązywać od kwietnia do końca lipca. Przez 60 dni w roku, głównie w weekendy,  opłata za pobyt będzie pobierana od osób, które nie zostaną w mieście na noc. Zwolnione z niej zostaną dzieci.

Pilotażowy program płatnego pobytu władze miasta wprowadziły w 2024 r.,  a obecnie pracują nad jego rozszerzeniem i wcale nie mają zamiaru go likwidować.  Nie wiadomo, jakie będą opłaty w nowym sezonie, ale dotychczasowe wynosiły od 5 do 10 euro.  Turyści mają obowiązek zarejestrowania się w specjalnej aplikacji. To samo muszą zrobić osoby wjeżdżające do miasta, które zostały z  opłaty zwolnione.

Obecność jednodniowych turystów powoduje wiele problemów,  natomiast zyski z ich pobytu są złudne.  Mieszkańcy, skazani dotychczas na wiele ograniczeń, aprobują takie rozwiązania.  Na razie Wenecja nie wprowadziła limitów osób  wjeżdżających do miasta, ale  nie jest pewne, czy takie rozwiązania nie pojawią się w przyszłości.

Karpacz wciąż nie znalazł pomysłu, jak ograniczyć  pobyt jednodniowych turystów, którzy w sezonie powodują zakorkowanie i zatłoczenie miasta.  Być może parking przesiadkowy częściowo złagodzi problem, ale go nie zlikwiduje. Dlatego warto przyjrzeć się bliżej rozwiązaniom, jakie stosuje Wenecja.

 

środa, 17 września 2025

Trumienne wozy chciwości

Przyjechały wozy Drzymały? Nie, to chciwość przekroczyła i zagarnęła Dziki Potok.

Przygotowania zaczęły się już jesienią ubiegłego roku. Wtedy „ktoś” wyciął zbędne drzewa, zerwał darń z łąki pod lasem i wytyczył miejsca postojowe. Szum  się zrobił dopiero wiosną, kiedy przywieziono olbrzymim transportem cztery czarne budy na kółkach i postawiono za Dzikim Potokiem, przy Głównym Szlaku Sudeckim. Bieg górskiego  strumienia został zmieniony, a kawałek czerwonego szlaku prowadzącego na Grabowiec przestał istnieć. Świadkiem jego wcześniejszego  przebiegu jest już tylko pień strzaskanego drzewa. Szybko okazało się, że gminna biblia, czyli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego na taką „inwestycję”, w tym miejscu nie pozwala. Powiadomiono nadzór budowlany, była wizja lokalna i  zapadła  długa cisza, która trwała nieprzerwanie przez wakacje, aż po dziś dzień.

Całe lato hulał biznes, jak się patrzy. Wynajęte domki, mimo że mija połowa września i zrobiło się chłodno nadal są wynajmowane i cieszą się powodzeniem. Rozłożone leżaczki obok bud imitują wypoczynek na łonie natury. Żadnemu turyście nawet nie przyjdzie do głowy, że właśnie tę naturę niszczy. A „przedsiębiorczy organizatorzy” tego procederu liczą kasę, która wpada do ich własnych głębokich kieszeni – bo przecież nie do miasta…

Wóz Drzymały jako symbol nieustępliwości i oporu wobec zaborczej władzy stał się sławny na cały świat i dobrze się zapisał w historii Polski.  Czarne wozy, które przyjechały nad Dziki Potok, śmieją się gminnej i powiatowej władzy prosto w twarz.  Zamiast kółek mają teraz podmurówkę i stoją sobie, jak gdyby nigdy nic. Są symbolem nieprawdopodobnej bezczelności inwestorów - krętaczy i kompletnej indolencji lokalnych władz.

Pasożytnictwo kombinatorów na koszt Karpacza ma się dobrze. Oni podatków nie płacą.