środa, 26 marca 2025

Niesamowicie ryzykowna decyzja podjęta jednogłośnie

Dzisiejsza sesja w Karpaczu zaczęła się od wniosku o wycofanie z obrad projektu uchwały związanej z przebudową i modernizacją oczyszczalni ścieków przy ul. Nadrzecznej.

Na czternastu radnych obecnych na sali wynik rozłożył się  równo: siedem osób było za, a siedem  przeciw. To oznaczało, że projekt nie został wycofany. Grunt do przyjęcia bardzo problematycznej uchwały został przygotowany.

Drugi wniosek, o wycofanie z porządku obrad Programu Ochrony Środowiska przeszedł. Argumenty przedstawione przez dwóch radnych, wskazujące na liczne błędy wymagające poprawy, wywołały gwałtowną reakcję burmistrza. Oskarżył radnego Talagę i radnego Czerniaka o lenistwo. Zaapelował, żeby wzięli się do pracy! Akurat ci dwaj radni należą do najbardziej zaangażowanych  i zainteresowanych  sprawami miasta osób, ale są zbyt niezależni. Dlatego trzeba było przykleić do nich absurdalne zarzuty.

Głównym gwoździem programu sesji stała się, poprzedzona długą dyskusją, uchwała dotycząca rozbudowy oczyszczalni ścieków, na którą Karpacz nie ma pieniędzy. Pochłonie ona zawrotną sumę ok. 70 mln zł, ale ma zapewnić  miastu niezależność. Drugim rozwiązaniem, zamiast rozbudowy, jest podpisanie umowy z Karkonoskim Systemem Wodociągów i Kanalizacji, z którym władze Karpacza od lat są w konflikcie. Na przebudowę oczyszczalni miasto  może uzyskać pożyczkę z Banku Gospodarstwa Krajowego, ze spłatą 1 procent,  rozłożoną na 20 lat. Burmistrz z prezesem spółki mocno naciskali na przyjęcie uchwały, tłumacząc pośpiech koniecznością złożenia wniosku. Niestety, nie wyjaśnili wielu wątpliwości. Obrazowe porównania prezesa w stylu „nasze pieniądze, nasze kupy” nie pokazały, jaka będzie ostateczna cena karpackiej autonomii i czy miasto ją udźwignie.   Rada, po przerwie przekroczyła Rubikon i przyjęła uchwałę. Jednak, w odróżnieniu od Cezara, który decyzję podejmował samodzielnie, w Karpaczu odpowiedzialność się rozmyje i rozłoży: na burmistrza, prezesa i piętnastu radnych. Nie będzie winnych, gdy mieszkańcy zaczną się burzyć, a kłopoty  piętrzyć.

W "Sprawach Różnych" wróciła  segregacja odpadów z poprzedniej sesji, a ściślej możliwość zakazu gromadzenia śmieci w workach. Nie wiadomo, dlaczego burmistrz pochylił się z troską nad losem mieszkańców, którzy mają podobno zbyt małe działki, żeby postawić pięć kubłów. Chyba że chodzi o coś innego. Na przykład o to, że przedsiębiorcy nie mają ochoty płacić za dodatkowe kubły przed domami i równocześnie wprowadzać podobnych rozwiązań wewnątrz budynku dla swoich gości. Dużo łatwiej wrzucić  wszystko do jednego worka i nie przejmować się. Niech się inni martwią.

 

piątek, 21 marca 2025

Wiosenny temat - śmieci, śmieci i jeszcze raz śmieci

Pierwszy dzień wiosny przywitał nas słoneczną pogodą, a spod przybrudzonych resztek śniegu wypełzły śmieci.  Nic nowego o tej porze roku.

Nowością natomiast, stał się sposób pokazania śmieciowego balastu, pod którym  ugina się Karpacz. Po raz pierwszy, publicznie na sesji w lutym pokazano, z czym muszą się mierzyć pracownicy miejskiej spółki odpowiedzialni za porządek w gminie. Radny Serwinis przedstawił serię zdjęć pokazujących codzienną pracę osób wywożących odpady.   to odpychające, pełne brzydoty obrazy, które wystawiają nam - mieszkańcom i właścicielom nieruchomości - jak najgorsze świadectwo.  Przepełnione kubły, obstawione dziesiątkami worków z nieposegregowanymi śmieciami mówią o nas więcej, niż chcielibyśmy powiedzieć. Niestety, nic dobrego.

Pracownicy  MZGK, żeby dostać się do kontenera lub kubła i go opróżnić, muszą najpierw ręcznie przenieść stosy worków i woreczków.  Nie trzeba specjalnej wyobraźni, żeby domyślić się, jak uciążliwa jest to praca i ile dodatkowego czasu pochłania. Nie mówiąc o zwiększonych kosztach, które ponosi gmina z powodu wywożenia na wysypisko niesegregowanych śmieci.

Po tej prezentacji  wywiązała się dyskusja. Wynikało z niej, że brak segregacji  to sankcje dla właścicieli posesji, czyli 4 - krotna podwyżka opłat za wywóz odpadów.  Na pracownikach firmy wywożącej śmieci ciąży obowiązek wykonania dokumentacji, a urząd nalicza kary.

Zachęcam do obejrzenia końcowego fragmentu sesji. Może niektórzy mieszkańcy i właściciele apartamentów zobaczą  na zdjęciach fragmenty swoich posesji i własne przepełnione kubły. A może nawet spalą się ze wstydu i …. zabiorą się w  końcu na poważnie za segregację.

 

środa, 12 marca 2025

Burza mózgów na sesji?

Echa tęsknoty za wspólnymi posiedzeniami komisji  pobrzmiewały w „Sprawach różnych” na ostatniej sesji  26 lutego. Czyżby brakowało jednolitego przekazu, jak należy głosować w trakcie obrad?

Radna Grynkiewicz zaproponowała inną formułę „Spraw różnych”. Stwierdziła, że brakuje jej wspólnych  rozmów, napomknęła o „burzy mózgów” w rozwiazywaniu różnych spraw i potrzebie intensywniejszych dyskusji o nowych pomysłach.  Jako przykład podała przyjętą przez radę kilka lat temu uchwałę krajobrazową, która po prostu nie działa i nie wiadomo, jak temu zaradzić.

W odpowiedzi, radny Pajdzik zauważył, że zgodnie ze statutem radni pracują tylko na komisjach i trzeba by było pomyśleć o jego zmianie. Mówił też, że na wspólnych komisjach każdy się spieszy  i nie ma czasu na dłuższe posiedzenia. Podkreślał, że Komisja Ładu Przestrzennego jest przeładowana, obraduje przez wiele godzin, przychodzą  na nią ze swoimi sprawami mieszkańcy, których trzeba wysłuchać.   Przy okazji zachęcał radnych do uczestniczenia w jej posiedzeniach.

Istnieje prosta rada na rozładowanie przeładowanej Komisji. Wystarczy naprawić błąd z poprzedniej kadencji i podzielić komisję na dwie odrębne.  Próba zemsty na jednym z radnych przez likwidację jego komisji odbija się dzisiaj  nieprzyjemną czkawką: I po co było tę żabę jeść?

Trudno sobie wyobrazić „burzę mózgów” na sesji. Nie tylko dlatego, że nie jest to odpowiednie miejsce na rzucanie w przestrzeń fantastycznych rozwiązań, a potem selekcję pomysłów. Przede wszystkim dlatego, że trzeba bardzo dobrze być przygotowanym do sesji, a z tym jest problem. Radni, w większości są niemi, a ich udział w sesji widać tylko na tablicy wyników głosowania. Podobnie jest z pracą w terenie: wielu radnych  nie ma ochoty się wysilać. Bardzo dobrze bierność radnych pokazuje  strona miasta.  W „Interpelacjach i zapytaniach” jest pustka, są tylko stare wpisy z poprzedniej kadencji.

Skoro radni tak tęsknią za wspólnymi posiedzeniami, to niech wezmą przykład ze Szklarskiej Poręby.  Tam posiedzenia komisji są raz w tygodniu! A ważne komisje, zajmujące się sprawami mieszkańców obradują w godzinach popołudniowych!

Podczas sesji nikt z radnych nie zauważył i nie wspomniał o podstawowej rzeczy: Sprawnie działający urząd pod odpowiedzialnym kierownictwem poradzi sobie z wieloma problemami, nie tylko z utykającą uchwałą reklamową.