poniedziałek, 14 października 2024

Radio głaszcze burmistrza, a burmistrz głaszcze mieszkańców

W Reakcji 24 Radia Wrocław pojawił się, przed niespełna tygodniem wywiad z burmistrzem Karpacza.  Nie było żadnego specjalnego powodu, ani szczególnej rocznicy ku czci, wystarczyły dwa rankingi, żeby burmistrz i pan redaktor, wzajemnie się uzupełniając, głosili chwałę miasta pod Śnieżką.  Zupełnie, jak w znanej piosence z prostym refrenem: Jest super, jest super, więc o co ci chodzi!

Przez cała rozmowę przewijali się, jak nigdy wcześniej, mieszkańcy.  Były pewne kłopoty z ustaleniem ich liczby. Redaktor dwukrotnie wspominał, że jest ich 4,5 tysiąca, a burmistrz, również dwukrotnie, zaznaczał, że  4 tysiące. O tym, że  w Karpaczu liczba mieszkańców znowu spadła, poniżej 4 tys. nie mówił nikt.

W wywiadzie  burmistrz  bardzo chwalił  Karpaczan. To prawdziwa nowość, że tak pięknie wyrażał się o społeczności pod Śnieżką. Podkreślał, że  Karpacz ma fantastycznych mieszkańców i składał  podziękowania lokalnym przedsiębiorcom.

Wspominał o komunikacji miejskiej w cenie biletu kolejowego, która dowiezie turystów w każdy kąt  Karpacza. Nie wyjaśniał jednak, czy to rzeczywiście będzie miejska komunikacja, czy prywatna pewnego radnego. Podkreślał walory przyrodnicze miasta i to, że Karkonoski Park Narodowy zajmuje 40 procent gminy oraz zahaczył o „obwodnicę północną” i poszanowanie praw przyrody.

Przy okazji usług komunalnych, z którymi miasto radzi sobie, oczywiście świetnie, burmistrz nadmienił, że nie lubi KSWiK. Ani słowem  jednak nie wspomniał o zatargu i milionowych kwotach do spłaty, zrzucanych na barki mieszkańców.

W rozmowie burmistrzowi Karpacza wszystko zamieniało się w złoto. Nie zauważył, jakie to niebezpieczne i zdradliwe. Nie dostrzegł też, że jego wyborcza wygrana gdzieś wyparowała. Z dnia na dzień zaczął  tracić w oczach mieszkańców, a co gorsza, stracił większość w radzie.

Pomoc radiowa przyszła we właściwej chwili. Zewnętrzne wsparcie  jest teraz burmistrzowi bardzo potrzebne. Zanosi się na to, że zzieleniały ze starości projekt studium pójdzie wreszcie w zapomnienie. Burmistrz, z jakiegoś sobie tylko znanego powodu, dwoi się i troi, żeby do tego nie dopuścić. Bardzo się obawia planu ogólnego i  czuje zagrożenie przed zmianami, których kontrolować do końca nie potrafi. Władza wysuwa mu się z rąk?