Długo burmistrz Karpacza zwlekał, aż w końcu ogłosił: 11 września, w środę, o godz. 16.30 w sali na stadionie odbędzie się dyskusja publiczna nad wyłożonym po raz czwarty studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Karpacza.
Nic to, że data ważności studium się kończy. Nic to, że gmina musi czym prędzej zabrać się za plan ogólny, bo nie zdąży zmieścić się w terminie. Ważne jest wyłącznie to, żeby wybranym osobom zrobić „prezenty”, żeby się wzbogaciły w ramach „podziękowania”. Kosztem miasta, kosztem mieszkańców i kosztem przyrody. Reszta się nie liczy.
Nikt już nie wierzy, że chodzi o ochronę cennych przyrodniczo miejsc. Wiadomo, że projekt studium zabetonuje miasto tak daleko, jak tylko się da. A tzw. obwodnica to pomysł z piekła rodem, który zniszczy całkowicie dolinę Dzikiego Potoku.
Jest tylko mały kłopot. Jednej rzeczy burmistrz nie przewidział – że może utracić większość w radzie. Zmiana składu rady i zmiana nastrojów wśród radnych może całkowicie pogrążyć jego plany. Oby tak się stało.
Po raz piąty wykładania studium nie będzie. Kto, w takim razie pierwszy się zmęczy? Karpaczanie czy lokalna władza? Mieszkańcy już nie raz wykazali się wytrwałością i nieustępliwością, a więc: Uwaga! Dyskusja może być ciekawa!