Plotki o tym, kto chce zostać burmistrzem Karpacza już krążą po mieście, ale oficjalnych kandydatów jeszcze nie ma. Jest za to wiele tematów, wokół których będzie się toczyć kampania wyborcza.
Jeden z nich, to narastająca lawinowo liczba turystów, od których nasze miasto zaczyna się dusić. Przyjezdni goście mają gdzie przenocować, mają gdzie zrobić zakupy i co zjeść. Na zapewnione rozmaite atrakcje też nie mogą narzekać. Znacznie gorzej przedstawia się sytuacja mieszkańców, którzy są wciąż spychani na bok i często się czują jak obywatele drugiej kategorii. A to od nich zależy, kto za trzy miesiące będzie rządził Karpaczem.
Od kilku lat przetacza się dyskusja przez europejskie miasta zadeptywane przez turystów, jak sobie radzić z ich nadmiarem. Barcelona i Wenecja już zaczęły wprowadzać ograniczenia, dotyczące m.in. wielkości grup zwiedzających miasta z przewodnikiem. Rozważane są też pomysły wprowadzenia opłat od turystów jednodniowych, którzy nie mają rezerwacji hotelowych. Bariery dotyczące bazy noclegowej wprowadzane są obecnie na Majorce. Okazało się, że mniejsza liczba miejsc noclegowych na wyspie przynosi rekordowe przychody.
Teraz jest dobry czas, żeby kandydaci na radnych i burmistrza przedstawili swoje plany na konieczne zmiany w Karpaczu, a mieszkańcy krytycznie je ocenili. Zakorkowane miasto, które jest niekończącym się placem budowy z nieprzejezdnymi ulicami, bez poszanowania przyrody, nie umila życia nikomu
Polecam jeden z wielu artykułów na ten temat, np. w Gazecie Prawnej TUTAJ.