Cała sprawa zaczęła się 2015 r., kiedy pewien profesor z Krakowa przyjechał do Zakopanego, w którym zamiast czystego powietrza musiał wdychać smog i jeszcze za to płacić.
Profesor wygrał przed sądem batalię za niesłusznie pobraną opłatę, ale Zakopane zignorowało wyrok. Po kilku latach, gdy znowu przybył do stolicy Tatr, jeszcze raz pobrano od niego opłatę, mimo że jakość powietrza nie poprawiła się. Ponownie poszedł do sądu i wygrał, jednak miasto dalej pobierało opłaty. Wyrok o zwrot pieniędzy dotyczył tylko jego, a nie wszystkich przybywających do miasta i wdychających zatrute powietrze.
Przy okazji opisania całej historii,
portal www.gazeta.pl umieścił raport Fundacji „Prawnicy dla Ziemi”, z którego
wynika, że żadna z gmin turystycznych na Dolnym Śląsku, pobierająca
opłaty klimatyczne lub miejscowe nie może się pochwalić powietrzem dobrej jakości.
Dotyczy to, niestety, również Karpacza, którego "czyste górskie powietrze" jest bardzo umowne. Proponuję pobrać szczegółowy, ciekawie opracowany raport za lata 2017 - 2021 ze strony gazeta.pl: TUTAJ
i zobaczyć, jak jest w rzeczywistości. Karpacz znajduje się m.in. na stronach str.13 i 40, wskazujących na przekroczenia norm.