Kiedy włodarze naszego miasta wybiorą „rozwój” zamiast zieleni, z pomocą przyjdzie nam Unia Europejska.
Nie wiadomo, dlaczego słowo „zieleń” jest traktowane jako przeciwieństwo wyrazu „rozwój”. Nie wiadomo też, skąd wziął się pogląd, że „gdy nie będzie miejsca na dodatkowe tereny zielone, nie będzie miejsca również na nowe inwestycje”. Gwałtowna reakcja Związku Miast Polskich o „blokowaniu rozwoju” na nową unijną propozycję zazieleniania miast jest mocno przesadzona.
Przygotowywany projekt rozporządzenia parlamentu i Rady Unii Europejskiej w sprawie odtwarzania przyrody wzbudza emocje. Do 2040 r. w miastach i miasteczkach, takich jak Karpacz, ma przybyć co najmniej 3 procent terenów zielonych w stosunku do ich całkowitej powierzchni. Prace są w toku, przytaczane są różne warianty rozwiązań, np. problemy stwarza już samo pojęcie „tereny zielone”.
Dla nas, mieszkańców Karpacza ważne jest, żeby nie dochodziło do utraty zieleni i żeby jej powierzchnia rosła. Skoro władze miasta sądzą, że obecność Parku Narodowego zapewnia nam wystarczające obcowanie z przyrodą, pozostaje nam liczyć na instancje wyższe od gminnego szczebla. Polecam artykuł w Gazecie Prawnej - TUTAJ.