Pierwsza jesienna sesja, w której programie znalazło się kilka ważnych dla miasta tematów, pokazała postępujący rozkład, uwiąd i paraliż Rady. Im większa waga problemów, tym bardziej błazeńskie zachowania, samobójcze głosowania i osobliwe wypowiedzi.
W parze z przebiegiem sesji korespondował obraz. Na ekranach monitorów, w czasie ślubowania nowej radnej widać było tylko fragmenty torsów i biustów. Głowy gdzieś zaginęły…
Do najważniejszych spraw należało:
- omówienie przez Panią Skarbnik budżetu za pierwsze półrocze,
- powołanie członków Rady Muzeum Zabawek,
- przyjęcie Strategii Rozwoju Karpacza,
- wyznaczenie obszaru zdegradowanego i rewitalizacji,
-odwołanie obecnego i powołanie nowego przedstawiciela Związku Gmin Karkonoskich.
Tradycyjnie już, przy referowaniu spraw finansowych Gminy radni się nudzili. Jedyny radny, który zadawał szereg sensownych pytań został zaatakowany przez Panią Przewodniczącą, że próbuje się lansować przed kamerą…
Zadziwiająco o Strategii Rozwoju wypowiadał się Burmistrz. Bagatelizował ją, twierdził, że nie ma kompletnie znaczenia. Chwilę później trochę się poprawił. Mówił, że to ważna rzecz aby aplikować o środki, ale nikt nie będzie jej szczegółowo analizować.
Najwięcej emocji wywołała rezygnacja Grzegorza Kubika z zasiadania w Związku Gmin Karkonoskich uprzedzająca uchwałę radnych, którzy stracili do niego zaufanie i chcieli go odwołać. Mieszkańcy nie dowiedzieli się, na czym polegała ta „utrata zaufania”. Być może dla dziewięciu leniwców i układowców był wyrzutem sumienia…
Na jego miejsce powołano Przewodniczącą Rady Irenę Seweryn. Bardzo to zdumiało radnego Czerniaka, który stwierdził, że wspominała często o zmęczeniu i że zrezygnowała niedawno z przewodniczenia Komisji Turystyki. Zastanawiał się, dlaczego wśród dziewięciu radnych, którzy parli do zmiany, nie znalazł się nikt, kto by Przewodniczącą odciążył. Irena Seweryn zarzuciła mu kłamstwo.
Jak było w rzeczywistości? Przytoczmy fakty, niech mówią prawdę. Przewodnicząca Rady, rezygnując zaledwie przed miesiącem z Komisji Turystyki powiedziała: „…Uważam, że skupianie funkcji w jednym ręku, czyli prowadzenie Komisji, prowadzenie Rady przy tylu radnych ilu jest na sali to trochę lekka przesada, zatem z przyjemnością oddaję tę funkcję młodszym…”.
Po obejrzeniu sesji na długo pozostanie wrażenie, że jakiś złośliwy nowotwór toczy radę i prowadzi ją w otchłań.