Nic się przecież nie stało, o co chodzi? Taki wniosek można wysnuć z artykułu umieszczonego na tytułowej stronie najnowszego wydania Nowin Jeleniogórskich, nr 25 (3230). Znamienny tytuł „Gra słów czy dalszy ciąg konfliktu z radnym?” banalizuje problem i zapowiada mało znaczącą, podwórkową kłótnię, której radny, jak można wyczytać między wierszami sam sobie jest winien. Czy rzeczywiście?
Przywołajmy fakty: Początkowo, wzdłuż fasady Chrobrego, przy głównej ulicy miasta pojawiło się drewniane rusztowanie, na którym nabazgrano dużymi literami na czerwono „Dom strachu i grozy”. Na nim dyndał wisielec – kukła rodzaju męskiego. Po paru dniach, deski pod wisielcem ozdobiono napisem „Zawdzięczamy Kubikowi drzewa”.
Już pierwsze zdanie artykułu, że dla ludzi spoza Karpacza napis na deskach jest „zwykłą informacją”, a wisząca kukła „może się im kojarzyć z ilustracją makabreski” jest mocno niepokojące. Chyba że założymy, że ludzie spoza Karpacza mają zaburzenia postrzegania rzeczywistości i nie widzą całości obrazu. Nie trzeba wiedzieć, kim jest właściciel Chrobrego, ani do kogo pije, żeby zdać sobie sprawę, że w mieście dzieje się coś złego, co mocno przekracza granice niewybrednego żartu lub „gry słów”. A drewniany horror na frontowej ścianie wcale nie jest zapowiedzią teatrzyku dla dzieci o Babie Jadze.
Gazeta bezkrytycznie pisze o rzekomych „donosach radnego” które, zdaniem właściciela zdewastowanego Chrobrego spowodowały kilkanaście kontroli, ale ani słowem nie wspomina o zagrożeniu, jakie walący się budynek powoduje dla otoczenia. Nie docieka i nie rozwija tematu, jak to się stało, że piękny, zabytkowy hotel w ciągu kilku lat został doprowadzony do kompletnej ruiny.
Artykuł kreuje "gospodarza" budynku na poszkodowanego, który m.in. z powodu pandemii został zmuszony przed dwoma tygodniami do wystawienia hotelu na sprzedaż. Zabrakło, dla jasności obrazu małego słówka „ponownie”, bo obiekt nie pierwszy raz usiłowano sprzedać. Zresztą, takich drobiazgów i prób rozmywania odpowiedzialności za skandaliczną dekorację na Chrobrym jest w publikacji więcej.
Burmistrza Karpacza, wg gazety nie interesował konflikt miedzy radnym a właścicielem DW Chrobry tylko ewentualne złamanie prawa, co jego zdaniem nie miało miejsca…
Niestety, zarówno ton artykułu, jak i postawa władz miasta mogą w przyszłości doprowadzić do eskalacji takich zachowań i niebezpiecznych dla mieszkańców Karpacza skutków. To nie miejski radny łamie prawo, tylko zupełnie inne osoby, a bierność urzędników odpowiedzialnych za przestrzeganie porządku może spowodować dalszą agresję.