Na tytułowej stronie Biuletynu Rady Miejskiej (nr 2 w 2021 r.) wybita została w tytule informacja o kłopotliwych rozstrzygnięciach radnych. Głosowania dotyczyły referendum, wycofania projektu studium i petycji o jego odrzucenie. Nie było w artykule mowy o innych kłopotliwych zachowaniach radnych, których na sesjach nie brakuje. Nie niosą one takich skutków jak głosowania, ale bardzo utrudniają odbiór sesji. Radni wciąż zapominają, że oglądają ich mieszkańcy, którzy potem komentują, co się na sesji działo, często mało przychylnie.
Wielogodzinne sesyjne nasiadówy męczą wszystkich: obecnych i obserwujących. Dlatego dyscyplina wypowiedzi wraz z odpowiedzialnością za słowa jest rzeczą niezbędną, cenną i wciąż poszukiwaną. Tymczasem zamiast zwięzłości panuje wodolejstwo i opacznie rozumiane krasomówstwo, a zamiast istotnych informacji serwowane są zdawkowe uwagi lub milczenie. Do tego dochodzi ucinanie niewygodnych spraw stwierdzeniem „to było już omawiane na komisjach” i przekrzykiwanie się radnych miedzy sobą zamiast korzystania z mikrofonu.
Ostatnia, mało fortunna wypowiedź Przewodniczącego Rady o tym, że w BIP-ie są wszystkie uchwały do wglądu, zamiast wytłumaczenia, czego głosowany projekt dotyczy, brzmi pocieszająco. To oznacza, że problem został zauważony i nawet zrobiono pierwszy krok w dobrym kierunku. A że niewystarczający? No cóż, nie od razu Kraków zbudowano, a dzielenie się takim skarbem, jakim są informacje wymaga czasu, chęci i pracy. Chociaż… nikomu, nawet Przewodniczącemu korona z głowy nie spadnie, gdy udzieli słuchaczom wyjaśnień, o co chodzi.