Tytułowe hasło, które powinno być wizytówką każdego mieszkańca i turysty w Karpaczu, wciąż jest tylko pustym frazesem. Teraz, gdy wichura powoli ustaje widać wyraźnie, jak bardzo jest zaśmiecone nasze miasto. Na domiar złego, w bieżącym roku nikt się specjalnie nie troszczył o czystość, a tzw. gabaryty były wywiezione tylko raz. Nic więc dziwnego, że w różnych miejscach wystają zza krzaków stare lodówki, a w zagajnikach tkwią fragmenty foteli i inne ciekawe skarby. Tak się dzieje, mimo obowiązku segregacji odpadów dla wszystkich. Jak widać, postawienie kilku kolorowych kubłów przed domami, które, nawiasem mówiąc szpecą, a nie zdobią, nie rozwiązuje problemu.
Niestety, jedyne co Burmistrz i radni potrafili zrobić w tej sprawie, to zafundować mieszkańcom niebotyczne podwyżki za wywóz śmieci i żenujące sesyjne spektakle.
Dzisiaj Portal Samorządowy pokusił się o obszerną analizę i ocenę sposobów opłat „śmieciowych” w różnych gminach. Pisze o tym Piotr Toporek i poszukuje w rozmowach z samorządowcami „złotego środka”. Zanim Karpacz wydrenuje do cna kieszenie mieszkańców paskarskimi cenami, może spróbuje raz jeszcze przemyśleć sprawę. Po co denerwować Karpaczan ciągłą niepewnością, co dalej? Ile, w końcu trzeba będzie płacić?
Chyba nikt z władz miasta nie chce usłyszeć przed upływem kadencji: pakuj się i swoje śmieci zabieraj ze sobą. TUTAJ