czwartek, 30 kwietnia 2020

Gdzie się podziało bogate miasto?


    Przez ostatnie miesiące i lata dowiadywaliśmy się nieustannie, w jakiej zamożnej miejscowości przyszło nam żyć.  Wystarczyło odsłuchać kilka sesji wstecz, żeby zauważyć  ciągłe podkreślanie pasma niezliczonych sukcesów Karpacza, a więc nagród, wysokich miejsc w rankingach,  konferencji ze znamienitymi gośćmi, fantastycznego stadionu i niekończącego się rozwoju.  Wprawdzie sporej części mieszkańców słowo „rozwój” kojarzyło się wyłącznie z zabudowywaniem każdego wolnego skrawka zieleni, zapchanym miastem i coraz większą uciążliwością codziennego życia, ale na sesjach wyglądało to inaczej. Widać było ponadprzeciętną rzeczywistość  i ciągle wybijane na pierwszy plan starania władz miasta, żeby uczynić ją jeszcze lepszą. 

     Aż przyszedł marzec, a z nim zawitał  w nasze strony koronawirus i powiedział „sprawdzam”. Szybko okazało się, jak bardzo Karpacz oderwał się od ziemi i pofrunął w bliżej nieokreślonym kierunku.  Na sesji 27 kwietnia stało się jasne, że zaciągnięte zobowiązania przytłaczają miasto i potrzebne są nowe kredyty, żeby mogło ono jako tako funkcjonować. Na naszych oczach runął mit majętnego, dobrze zarządzanego miasta. Wymownym przykładem jest nowy stadion, którego koszt obciążający Karpacz  skoczył z 10 mln zł aż do 18 mln.

    Rada miejska bez problemów przegłosowała dwie  uchwały, które pozwolą Karpaczowi chociaż trochę odetchnąć. Umożliwiono przesunięcie spłat  rat kredytu do 2025 roku oraz dokonano zmian w budżecie. Dodatkowo radni przyjęli jeszcze dwie uchwały, które mają, w założeniu wspomóc lokalnych przedsiębiorców:  przedłużono  do 30 września termin płatności podatku od nieruchomości oraz w kwietniu zwolniono z zapłaty tego podatku, oczywiście pod pewnymi warunkami.

  Zadziwiająco dobrze brzmiały wypowiedzi burmistrza i radnych na temat współpracy w rozwiązywaniu trudnych problemów miasta.  To oznacza, że radni czują się jednak odpowiedzialni za swoje decyzje: gdyby nie ich -  przykro to mówić –  tchórzliwa postawa w niektórych ważnych głosowaniach, takiego dramatu by nie było.

    Nikt nie wie, na jak długo podjęte  działania  uratują miasto przed finansową plajtą i co się jeszcze wydarzy. Jedno jest pewne  - piękna fasada Karpacza skrywa pustkę,  a miasto zaczyna przypominać potiomkinowską wieś. 

    Na koniec, gdy opadnie bitewny kurz, może się okazać,  że jedynym winnym całemu złu w mieście będzie koronawirus.

piątek, 24 kwietnia 2020

Sesje z koronawirusem w tle


  Druga w tym miesiącu sesja odbędzie się już w najbliższy poniedziałek.  Program swoją zawartością nie odbiega od zwykłych sesji, a więc miasto nie przewiduje pojawienia się przeszkód technicznych, ani specjalnych zakłóceń w obradach online.  Radni mają się zająć uchwałami o przedłużeniu płatności rat podatku od nieruchomości, zmianami w budżecie obywatelskim i będą odwoływać członków różnych komisji. O tym, czy pojawią się jakieś inne punkty w programie, dowiemy się w trakcie.

     Zdarza się czasem, że licho  nie śpi, dlatego warto uczyć się na cudzych błędach i przygotować się na różne sytuacje. Polecam zobaczyć, jak poradzili sobie trzy dni temu w trudnej sytuacji  radni ze śląskiego Zawiercia. Pojawili się w ratuszu osobiście i siedzieli na  obradach w maseczkach oraz z założonymi rękawiczkami. Stwierdzili, po  posiedzeniu komisji edukacji, że system jest niesprawny i zawodzi przy próbie zalogowania się wielu osób. Dlatego na następnej komisji - budżetowej radni zjawili się osobiście, podobnie było dzień później, na nadzwyczajnej sesji.

     Urzędnicy miejscy oponowali twierdząc, że urządzenia działały sprawnie, ale nie dano im wiary. Stoły ustawiono dwa metry od siebie, na sali pojawił się płyn do dezynfekcji, a przed wejściem na obrady, każdy z radnych otrzymał maseczkę i parę rękawiczek TUTAJ .

   Karpacz pierwszą sesję zdalną ma już za sobą, ale  rękawiczki i maseczki mogą się przydać – na wszelki wypadek.

wtorek, 14 kwietnia 2020

Lekcja etyki na sesji. Temat: Czipowanie psów w Karpaczu


   Dzisiejsza, nietypowa sesja, w której wszyscy radni spotkali się nie w sali urzędu, ale  w sieci przebiegała nierówno, miejscami ze sporymi zakłóceniami. Często  coś się zacinało, nie działało, chrobotało w tle i albo nie było głosu, albo brakowało obrazu. Na monitorze wyświetliło się kilkanaście okienek, w których pojawiali się i znikali uczestnicy posiedzenia. Pokazanie na ekranie równocześnie wszystkich radnych  było największą zaletą obrad dlatego, że w „normalnych warunkach” widać prawie wyłącznie obsadę stołu prezydialnego. Drugą korzyścią był dość sprawny przebieg sesji - radni niepewni swoich technicznych umiejętności i nieco onieśmieleni formą spotkania  nie rozwodzili się zanadto.

    W czasie obrad online przyjęto kilka uchwał, omówiono dokonania gminy w walce z epidemią oraz poruszono sprawę niszczenia dwóch zabytków: Hutnika i Jagody. Uchwały dotyczyły m.in. dodatków dla nauczycieli. Radni wprowadzili zmiany do uchwały w punkcie dotyczącym wychowawstwa – obniżono dodatek tylko o 100 zł, a nie tak, jak chciał burmistrz, aż o 300 zł. Radni jednogłośnie zgodzili się na przesunięcie obowiązywania nowych uchwał „śmieciowych” na jesień, ale głosowania nie dotyczyły zmian w ich treści.  Możliwe, że  w następnych miesiącach temat jeszcze wróci.

   Najbardziej niepokojącą i wręcz bulwersującą sprawą było przyjęcie na samym początku uchwały dotyczącej „programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz bezdomności zwierząt na terenie gminy Karpacz” w niezmienionym kształcie. Radny Kubik proponował usunięcie punktów dotyczących czipowania psów. Ma być ono dofinansowane kwotą 5 tys. zł.  Jak się w chwilę później okazało, firma, w której pracuje radny Ryczkowski ma zamiar takie czipowanie przeprowadzić. Radnemu Ryczkowskiemu nie przyszło do głowy wstrzymać się od głosowania, po prostu przypadkiem chyba nie zauważył, że działa we własnej sprawie. Natomiast głośno mówił o jakości pracy  firmy, i wręcz użył słów „nie wstydzę się”. Najbardziej przykry jest fakt, że sam przewodniczący rady nie zauważył konfliktu interesów i głosując za odrzuceniem poprawki stwierdził „jestem za czipowaniem piesków”. Głos przewodniczącego przesądził o przyjęciu uchwały bez zmian.
Co teraz drodzy radni zrobicie? Znowu będziecie udawali, że nic się nie stało?

  Z dniem dzisiejszym pierwsza  XXI wirtualna sesja przeszła do historii, ale dla niektórych uczestników pozostała do odrobienia praca domowa z etyki.

czwartek, 9 kwietnia 2020

Koronawirus przyjaźni się ze smogiem


      Morowe powietrze  na razie nam nie grozi, co wcale nie znaczy, że jest ono czyste. Wie o tym każdy, kto chociaż raz w sezonie grzewczym przemierzył Karpacz o zmroku. Dymu nie widać, za to zewsząd docierają przeróżne smrodliwe  zapachy. Niektórzy z nas lubią przyoszczędzić i wiedzą, że o tej porze mogą palić trujące świństwa całkiem bezkarnie.

   Nowe wiadomości, dotyczące związku epidemii ze smogiem nie są optymistyczne. Badania wskazują na nasilenie przypadków zachorowań w rejonach, w których powietrze pozostawia wiele do życzenia. Na przykład, opublikowane niedawno wyniki włoskich naukowców wskazują na zależność  szybkości rozprzestrzeniania się wirusa w Lombardii od jakości powietrza - TUTAJ
Na podobny związek, między smogiem, a ilością zakażeń wskazali badacze z Uniwersytetu Harvarda – TU .

   Dla nas te wyniki są dowodem, że o czyste powietrze w Karpaczu warto zabiegać. W tej sprawie w naszym mieście jest jeszcze dużo do zrobienia.


środa, 1 kwietnia 2020

Dobry żart jest tynfa wart


     Kończy się dzień żartów w czasie, kiedy powodów do śmiechu i dobrego nastroju jest mało.  Tym bardziej potrzebna jest  odrobina humoru, nawet czarnego, ale …  czy takiego?

    Pewien włodarz małego miasteczka za Wrocławiem, niedaleko Kępna postanowił rozbawić swoich poddanych żartem, od którego cierpnie skóra. Na prima aprilis burmistrz Wieruszowa opublikował nagranie, w którym  pokazuje, co myśli o nadchodzących wyborach.

    Miało być śmiesznie, a wyszło … pospolite buractwo.  Wieruszowski burmistrz chyba nie słyszał, że posługiwanie się żartem jest sztuką, w której liczy się smak i wyczucie, a podstawą jest osobista kultura. Oglądając te „popisy”, oprócz zażenowania można poczuć ulgę, że to nie Karpaczanie wybierali takiego człowieka na najwyższe stanowisko w mieście. TUTAJ

   Za parę godzin rozpocznie się drugi  kwietnia. Jest to dzień przepraszania za nieudane primaaprilisowe żarty. Burmistrz Wieruszowa ma szansę naprawić swój błąd. Tylko, czy on to rozumie? Może taka „sława” mu odpowiada?