Zrobiło się mglisto i dżdżysto, nawet psa żal wypuścić w taką pogodę. Na ulicach pusto – turystów w tym okresie przeważnie nie ma, więc ograniczenia i straty związane z epidemią jeszcze
tak bardzo nie bolą.
Urząd Miejski już się przygotował na nową
sytuację: poinformowano o zmianach w pracy, kontaktach z petentami i o pomocy
prawnej na telefon. Zaapelowano do potencjalnych gości, żeby przesuwali terminy
przyjazdów i nie odwoływali rezerwacji, a nawet pomyślano o pomocy dla osób
samotnych i starszych. Ponadto „powieszono” na stronie opis objawów choroby, przypomniano o zakazach
dotyczących działalności przedsiębiorców obsługujących turystów oraz informację
o pierwszym odwołaniu posiedzenia komisji. Czy to zapowiedź odwołania sesji w
marcu?
Najtrudniej jednak przyzwyczaić się do ograniczonych
kontaktów z innymi i koniecznością spotkań z samym sobą, dłuższych niż zazwyczaj.
Jedni ratują się telewizorem, inni komputerem, a jeszcze inni, zamknięci w czterech
ścianach wracają do swoich lęków i nałogów.
Najlepszym lekiem od
niepamiętnych czasów na złe nastroje są życzliwi ludzie wokół nas – a takich w
Karpaczu jest dużo. Proponuję skorzystać z tego, co każdy z nas ma pod ręką: telefonu. Zadzwonić i zapytać
zwyczajnie, co słychać, porozmawiać i pogawędzić. Nie dać się smutkowi i wziąć przykład z innych.TUTAJ