Skoro w naszym mieście konsultacje społeczne są fikcją, skoro nie ma
strategii rozwoju, to może by skorzystać z rozwiązań innych miast? Skoro Karpacz ma kompleks Zakopanego, to może
warto przyjrzeć się, jak pod Tatrami rozwiązuje się trudne sprawy miasta? Można
by przecież dobre wzorce przenieść w Karkonosze, pod Śnieżkę.
Zakopane postanowiło wprowadzić nowatorskie
rozwiązania w budowanej wlaśnie strategii. Pod hasłem „Zakopane 2.0. Miasto wszechstronne” ruszają
prace związane z rozwojem i
rewitalizacją miasta. Uruchomiona została specjalna strona www.smart.zakopane.eu , która pokazuje
cele rozwoju wraz możliwościami działania i na bieżąco będzie prezentować postęp
prac. Najważniejsze będą spotkania z mieszkańcami Zakopanego, którzy wskażą kierunki rozwoju miasta i
obszary zdegradowane, wymagające
rewitalizacji. Pierwsze spotkania odbyły
się w kwietniu b.r.
Ciekawy jest fakt, że idee smart City
poparła grupa młodych mieszkańców Zakopanego. Zbuntowała się parę lat temu przeciwko postępującej degradacji
miasta i założyła Stowarzyszenie „ Made
in Zakopane”. Dzisiaj stała się siłą,
która daje miastu impuls do rozwoju.
Przyjmując standardy „ smart City” , miasto dostosowuje się do potrzeb i oczekiwań mieszkańców. Rozwój tak rozumianego, inteligentnego
miasta to przede wszystkim społeczność, jakość życia, zarządzanie miastem,
mobilność, środowisko i gospodarka. Jego atutem są kreatywni mieszkańcy,
sprawne i efektywne instytucje, e-usługi i innowacyjność.
Czy w Karpaczu wszyscy są obojętni wobec spraw
ogółu i widzą tylko własny koniec nosa? Oczywiście nie. Być może problem leży w
komunikacji i braku umiejętności dotarcia do aktywnych osób. Dotarcia do takich mieszkańców, którym leży na sercu
dobro miasta i nie jest obojętne co się w nim dzieje. Lekceważenie tych osób,
traktowanie ich, jak zło konieczne jest
wielką słabością decydentów miasta.
Mottem
przewodnim strony smart.zakopane.eu jest
cytat Monteskiusza „ By dokonać wielkich
rzeczy, nie trzeba być wcale wielkim geniuszem, nie trzeba być ponad ludźmi,
trzeba być z nimi”. Tę myśl powinno przyswoić, co najmniej kilka osób z
władz Karpacza.