Stosunkowo
łatwy dostęp do informacji publicznej nie podoba się wielu gminom. Pod płaszczykiem troski o urzędników, a więc zdjęcia
z ich ramion zbyt wielu obowiązków, podejmowane są próby ukrycia istotnych posunięć i decyzji władz
samorządowych przed opinią społeczną.
Ogólnopolskie
Porozumienie Organizacji Samorządowych przyjęło ostatnio stanowisko domagające
się nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zabiega o przyjęcie
ograniczeń w udzielaniu odpowiedzi na pytania kierowane do gmin. Zdaniem Samorządowców, należy prawnie umożliwić odmowę informacji z powodu m.in. wniosków powtarzających się, uporczywych, składanych
w celach komercyjnych lub sprawach indywidualnych. Dodatkowo wnioskodawca powinien udowodnić, że
uzyskanie informacji jest szczególnie ważne dla interesu publicznego.
Nie wiadomo,
kto i w jaki sposób miałby weryfikować, czy informacja służy
społeczeństwu. Jeżeli będzie to sprawdzać gmina, można być niemal pewnym, że
przez taką barierę żadna „informacyjna
mysz” się nie przeciśnie. Już obecnie w wielu sytuacjach są problemy z
uzyskaniem odpowiedzi na podstawowe pytania, nie tylko w samorządach, ale
również w innych instytucjach różnego szczebla. Przemilczanie i udawanie, że wnioski nie wpłynęły
do organu nie jest wcale takie rzadkie.
Po próbach ze zniesieniem kadencyjności władz w samorządach jest to drugi, bardzo niebezpieczny „zamach” na przejrzystość podejmowania decyzji na najniższym, gminnym szczeblu. Czy tzw. „nadużycie prawa do informacji publicznej” jest wystarczającym powodem do ograniczania samorządności w gminach? Polecam artykuł w Serwisie Samorządowym PAP – tutaj.